Oparzenia u dzieci, terapia narkozastępcza oraz leczenie bólu u oparzonych – między innymi tymi tematami zajmują się chirurdzy plastycy w Urszulinie. Okazją do rozmów jest Sympozjum Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej.
CZYTAJ: „Intensywna terapia i oparzenia”. Konferencja ekspertów w Urszulinie
Miejsce organizacji zjazdu nie jest przypadkowe – Wschodnie Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej działające w szpitalu powiatowym w Łęcznej – to jeden z najważniejszych tego typu ośrodków w kraju – mówi dyrektor łęczyńskiego szpitala Krzysztof Bojarski: – Organizacyjnie to jest największy oddział w Polsce. Oddział jako jedyny, który zajmuje się zarówno pacjentami dorosłymi, jak i dziećmi, także jest pełna gama wiekowa, ale również jeśli chodzi o zakres. Świadczymy usługi z zakresu chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej, leczenia oparzeń, replantacji, mikrochirurgii. Oddziału na tak szeroką skalę w Polsce nie ma. Zaczęło się kilkanaście lat temu od spotkania z panem profesorem w Łęcznej. Pan profesor przyjechał do Łęcznej, wtedy w zasadzie stał jeszcze szkielet szpitala i pan profesor powiedział, że stworzy ten oddział. Słowa dotrzymał.
– Uraz oparzeniowy to jeden z najbardziej poważnych urazów, jakie w ogóle może sobie człowiek wyobrazić, ponieważ dotknięta jest skóra, która jest naszym największym narządem – mówi anestezjolog, dr Piotr Tomaka. – Tracimy barierę ochronną, która izoluje nas od środowiska zewnętrznego, która na co dzień stanowi izolację przed wnikaniem patogenów chorobotwórczych. Tak naprawdę pacjenci z urazem oparzeniowym to są pacjenci, u których cierpią wszystkie organy wewnętrzne. Poważne oparzenie w bardzo krótkim czasie doprowadza do niewydolności wielonarządowej. Na intensywnej terapii zajmujemy się wspomaganiem wszystkich tych narządów.
– Przede wszystkim multidyscyplinarna – mówi chirurg plastyczny dr Magdalena Bugaj-Tobiasz – Jeśli chodzi o ciężkie oparzenia u dzieci, to tak samo jak u dorosłych, jest współpraca między chirurgiem, anestezjologiem i pielęgniarką. U dzieci jest trochę inna etiologia, powód tych oparzeń jest trochę łagodniejszy. Najczęściej dochodzi do oparzeń wrzątkiem, najczęściej w okolicach 1,5-2 roku życia u dziecka. Na szczęście ciężkie oparzenia, przekraczające 20-30 procent powierzchni oparzonej, zdarzają się bardzo rzadko. To już są duże wypadki – albo pożary albo wypadki komunikacyjne, w których mamy dodatkowo mamy czynnik jako płomień.
– Cieszę się, że wychowałem wielu ludzi którzy są samodzielni – mówi szef i pomysłodawca Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej, prof. Jerzy Strużyna. – Ponieważ jestem jeszcze konsultantem krajowym, w związku z tym przedwczoraj były egzaminy. Zdawało dziesięcioro specjalistów przyszłych, wszyscy zdali. Bardzo wysoki poziom tego egzaminu, także myślę, że osiągnięciem moim jest to, że bez przeszkód jakoś się rozwijamy, a to trudna dziedzina, która nie ma specjalnie poparcia ani zrozumienia ani wiedzy wśród tych, którzy mogliby nam bardziej pomóc. Jest niszowa, dla 250 chirurgów plastycznych w Polsce. Także dobrze jest. Lubelszczyzna stoi chirurgią plastyczną. Największy ośrodek w Polsce, zagłębie chirurgii plastycznej.
– Mamy wiele terapii, które pozwalają nam na sprawniejsze leczenie pacjentów. Mamy dostęp do płynów dożylnych, do krystaloidów, mamy dostęp do terapii pozaustrojowych. W przypadku oparzeń dużą rolę odgrywa terapia narkozastępcza. Mamy dostęp do preparatów żywieniowych, możemy tych pacjentów żywić. Mamy duży wachlarz leków – farmakoterapia bardzo poszła do przodu, także jesteśmy w stanie wspierać tych pacjentów i ich narządy na każdym etapie leczenia. To są takie największe postępy w ciągu ostatnich lat.
– Leczymy bardzo dużo ciężkich przypadków, bo do tego jesteśmy wydedykowani – mówi Krzysztof Bojarski. – Lekkie oparzenia mogą być leczone w oddziałach chirurgicznych w terenie. Najciekawszym w ostatnim okresie przypadkiem była amputacja urazowa ręki młodego człowieka z Podkarpacia, który przejechał do nas przez trzy szpitale i wszędzie mu proponowano, że obetną tę rękę. U nas, dzięki wielogodzinnej operacji, udało się rękę przyszyć z powrotem. Pacjent wychodząc ze szpitala poruszał palcami w tej ręce. To było spektakularne, a tym bardziej ważne, że dotyczyło młodego człowieka, ok. 30-letniego mężczyzny.
Sympozjum Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej potrwa w Urszulinie do jutra (21.10).
MaK/ opr. DySzcz
Fot. nadesłane