Rosyjska armia odczuwa braki kadrowe. Tak wynika z informacji przekazanych przez ukraiński Sztab Generalny. Aby je zrekompensować Rosjanie prowadzą przymusową mobilizacją na okupowanych przez siebie terytoriach. Z kolei na terenie Rosji do szeregów rosyjskiej armii wcielani są m.in. więźniowie.
– Nie nazwałbym tych ludzi żołnierzami – mówił w Polskim Radiu Lublin pułkownik Dariusz Dachowicz, były dowódca 1. Pułku Specjalnego Komandosów. – Jeżeli ktoś przebywa w więzieniu i próbuje uratować się z tego więzienia idąc na front to znaczy, że jego morale jest bardzo niskie, a pobudki zupełnie inne niż te, które kierują na front żołnierzy ukraińskich. Te działania wojenne pokazują również bestialstwo, szczególnie ze strony rosyjskiej. Trzy miasta, które w pierwszej chwili cisną mi się na usta to oczywiście Bucza, Irpień i Izium – wylicza gość Radia Lublin.
Cała rozmowa w materiale wideo:
Pułkownik Dachowicz wskazuje też na bestialstwo Rosjan wobec pojmanych żołnierzy ukraińskich, szczególnie w tak zwanym punkcie filtracyjnym, w którym byli przetrzymywani żołnierze z pułku Azow.
RMaj / opr. PrzeG
Fot. archiwum