O 30% rok do roku zwiększa się zainteresowanie tzw. inteligentnymi domami – wynika z danych firm zajmujących się ich realizacją. Smart Home to nie tylko czujniki światła czy rolety opuszczane i podnoszone o konkretnej godzinie, to zautomatyzowanie niemal wszystkich czynności, które wykonujemy ręcznie dzień po dniu.
Jak podkreślają specjaliści, pomimo zawirowań na rynku budowlanym, inteligentne rozwiązania powoli będą pojawiać się w każdym domu. – W każdym domu mamy mnóstwo instalacji, które z czasem będziemy chcieli łączyć na coraz większą skalę, więc inteligentne domy będą się rozwijać – tłumaczy prezes Futunext Lublin, Bartłomiej Dziewulski. – Inteligentny dom to nie jest tylko sterowanie sobie oświetleniem przez smartfon, tylko to jest sterowanie wszystkimi instalacjami. W nowych domach mamy szereg instalacji, gdzie do każdej rzeczy potrzebujemy osobnej aplikacji. My w inteligentnych domach skupiamy się na tym, żeby połączyć to ze sobą, żebyśmy mieli tylko jeden przycisk, a nie pięćdziesiąt.
– Dawniej mieliśmy telefony z klawiszami, teraz operujemy na dotykowych ekranach i tak samo w domach zachodzi ewolucja, zwiększa się liczba elektroniki – mówi dyrektor zarządzający Jung Polska, Damian Fituch. – Ta ewolucja wystąpiła w taki sposób, że wymusiła na nas trochę taką myśl integracji automatyzacji, czyli chcemy, żeby z jednego telefonu komórkowego, z jednego panelu dotykowego sterować wszystkim. Ten stary wyłącznik zamieniamy na coś inteligentnego, co ma w środku mały komputerek i może sterować ogrzewaniem autonomicznie. Jeśli jest za zimno, to on się przestawia: otwiera bądź zamyka zawór czy odłącza pompę. W wielu wypadkach to już jest standard w nowych domach.
– Tak naprawdę jest nieskończona ilość funkcji, wystarczy pomyśleć, co najbardziej nam dokucza – uzupełnia Fituch. – Naszym klientom najbardziej dokucza to ciągłe sterowanie, kręcenie termostatami na grzejnikach. Zamiast tych główek zakładamy elektrozawory, które będą regulowały automatycznie temperaturę, czyli jeśli jesteśmy w domu i chcemy, żeby było ciepło, to włączamy tryb komfort dla danych stref. Nie dla całego domu, tylko dla tej strefy, gdzie żyjemy, czyli np. salon, kuchnia, być może jakieś biuro, a reszta pomieszczeń będzie w oczekiwaniu, czyli będą miały pomniejszoną temperaturę, a więc nie eksploatujemy tej energii. I teraz, jeśli wychodzimy z domu, uzbrajamy alarm, to system automatycznie przechodzi w tryb uśpienia. Wszystkie zawory się zamykają i to ogrzewanie po prostu usypia dom do czasu, aż przyjdziemy albo do czasu, jak ustaliśmy harmonogram. Mając na uwadze, że wracamy o 16, to o 16 chcemy mieć oczekiwaną temperaturę i to jest odciążenie. Oprócz tego komfortu, mamy też oszczędność, bo jeśli nie grzejemy, nie używamy mediów, które są nam teraz w domu niepotrzebne, bo nas nie ma, to jest ogromna oszczędność.
– Możemy wprowadzać w nasze domy różne tak zwane sceny – podkreśla Dziewulski. – Mamy taką scenę wyjścia, gdzie przy naciśnięciu jednego przycisku zamykają się rolety, wyłącza nam się ogrzewanie, oświetlenie, gniazda i – wiadomo – włącza nam się automatycznie alarm. Tego nie jesteśmy w stanie sami sobie zrobić w żadnej aplikacji – połączyć alarmu z czymkolwiek innym, tylko już do tego potrzeba fachowców, profesjonalistów. Mamy taką książeczkę „10 mitów inteligentnych domów”, gdzie rozwiewamy wszelkie wątpliwości, jak: co się stanie, kiedy nie będzie prądu? Tak naprawdę, to samo, co w zwykłym domu. Akurat technologia nie jest aż tak zaawansowana, żeby nie można było otworzyć drzwi jakimś kluczem. Taki klucz awaryjny zawsze jest w samochodzie, ale chodzi o to, żeby jak najbardziej tę część użytkową zrobić pod klienta. Wchodzi automatycznie do domu, wszystko mu się otwiera, zapala mu się światło, włącza mu się ulubiona muzyka, więc takie rzeczy robimy.
– Są także nieco bardziej nietypowe prośby – mówią Dziewulski i Fituch. – Mieliśmy taką sytuację, że jeden z naszych klientów chciał mieć scenę powitalną na jeden odcisk palca: „Witaj, mój gościu, w mojej rezydencji”. Ten głos miała podkładać Krystyna Czubówna. A na drugi odcisk palca chciał, żeby mówiła „Witaj, mój panie”. Udało się, wyszło bardzo fajnie. Klient przy wjeździe do domu już wymyślił, co chce zrobić, czyli włączyć światło od garażu do kuchni. I jeszcze włącza mu się telewizja, którą bardzo lubi.
– Nie wszystko da się zrobić wchodząc już do gotowego domu, czy mieszkania; ale jeśli przeanalizujemy w fazie projektowania, jak chcemy z tego domu korzystać, to da się zrobić wszystko – zauważa Fituch. – Jak ja będę żył w domu, co ja będę tam robił, co ja chcę, żeby ten dom dla mnie robił. Bo można wymyślić różne rzeczy, że kawa będzie robiła się sama, ale trzeba wlać wodę, wsypać ziarenka. To akurat jest przykład trochę science fiction, który dzisiaj jest do zrobienia. Mamy czujniki, które widzą, że szklanka jest włożona, ziarno jest założone i można to uzbroić, ale to jest już taka elegancja. My mówimy o tym, co jest optymalne, to, co sprawia odciążenie głowy inwestorowi, takie wejście do domu, wideo-domofon. Jeśli nas nie ma w domu, a kurier przywiezie paczkę, to dzwoni na komórkę. Odbierając, kuriera można wpuścić, żeby gdzieś zostawił pod wiatą te rzeczy, więc jeśli nas nie ma w domu, to te wszystkie funkcje, które odbywają się dookoła domu, można przerzucić już na telefon komórkowy i to robimy.
– Będziemy iść z takimi rozwiązaniami dalej, mamy już w końcu choćby zegarki, które nie mierzą tylko czasu, mamy samochód, który jest niemalże autonomiczny, wszystko będzie ekosystemem – mówi Fituch. – Być może za chwilę cały dom powie „Słuchaj, ale nie piłeś wody, wypij ją, źle się czujesz” – to wykryje zegarek, bo może spada ciśnienie i on dobierze odpowiednią dawkę witamin, może jakąś dietę. To nie jest kosmiczne, bo to już się dzieje. Mamy lodówki, które praktycznie same mogą zamawiać rzeczy. Jak wyjmę mleko i nie wsadzę go z powrotem, to już kolejne powinno iść w drodze. Myślę, że idziemy w tym kierunku, żeby sobie ułatwić – i to jest bardzo ważne słowo – ułatwić życie. To, co pokazują filmy science fiction, że będziemy uzależnieni od czegoś, to myślę, że na zdrowy rozsądek nie nastąpi. My mamy sobie ułatwić, spychać te rzeczy, które są takie trywialne lub zbyt skomplikowane. Naciśnięcie tego przycisku powinno wysterować. Myślę, że czeka nas jeszcze sporo takich nowinek, ale to będzie tak, że połączymy te wszystkie systemy razem i to będzie coraz taniej.
Specjaliści szacują, że inwestycja w smart dom nie jest tylko ułatwieniem, ale oszczędnością, która zwróci się, w zależności od zaawansowania, w 5 do 10 lat. Biorąc pod uwagę rosnące rachunki za ciepło i energię elektryczną – czas ten może się skrócić.
Projektowania takich właśnie domów będą uczyć się uczniowie Zespołu Szkół Elektrycznych w Lublinie. W tym celu powstanie w placówce koło zainteresowań „smart home”, w którym na ten moment jest blisko 30 uczniów. W Zespole Szkół Elektrycznych w Lublinie podpisane zostało porozumienie w tej sprawie pomiędzy szkołą a firmami Futunext Lublin oraz Jung Polska. Pierwsze zajęcia odbędą się 24 listopada.
EwKa / opr. AKos
Fot. Ewelina Kwaśniewska