Teraz kontrole bezpośrednio w trasie. Mobilna stacja diagnostyczna już w lubelskim WITD

2 4 2022 10 27 184659

Nowoczesna, mobilna stacja diagnostyczna trafiła do lubelskiego oddziału Inspekcji Transportu Drogowego. Dzięki niej można sprawdzić hamulce, zawieszenie czy normę emisji spalin. Ma ona służyć do kontroli dużych ciężarówek.

Jednym z pierwszych skontrolowanych w rejonie Lublina był pojazd, który prowadził Andrij, kierowca firmy transportowej z Wołynia: – Taki sprzęt jest potrzebny – przyznaje. – Ciężarówki są cały czas w trasie i zdarzają się usterki. Bywają spalone żarówki, ale są też poważniejsze awarie. Chyba większość widziała dymiące TIR-y.

– Jest to mobilna jednostka diagnostyczna, na której inspektorzy będą mogli dokonywać nie ogólnych, ale szczegółowych kontroli stanu technicznego pojazdów – mówi Piotr Winiarski, Lubelski Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego. – W szczególności takich układów jak układu hamowania, zawieszenia, układu kierowniczego. Ta jednostka wyposażona jest w wiele urządzeń służących ochronie środowiska – to analizator spalin, dymomierz.

– Generalnie, żeby rozpocząć, muszę wprowadzić szereg danych: numer rejestracyjny, data pierwszej rejestracji, dopuszczalna masa całkowita – tłumaczy młodszy kontroler Tomasz Chmiel. – Ten sprzęt możemy ustawić tylko i wyłącznie na punktach kontroli, które mamy do dyspozycji. Są one wyznaczone przeważnie na terenie Lublina. Tutaj mamy akurat możliwość na MOP-ie Wierzchowiska.

– Do tej pory stan techniczny był kontrolowany w zasadzie na podstawie organoleptycznej – mówi Paweł Gruszka, naczelnik Wydziału Inspekcji w Wojewódzkim Inspektoracie Transportu Drogowego. – To urządzenie umożliwia nam zbadanie niemalże jak na stacji diagnostycznej. Pojazdy typowane do kontroli są ściągane bezpośrednio z ruchu drogowego. Te pojazdy są załadowane. Sprawdzamy siły działające na ten pojazd, jak działają one w eksploatacji. Samochód do stacji diagnostycznej przyjeżdża rozładowany. Ciągnik siodłowy z naczepą waży wtedy ok. 15 ton. W tej chwili sprawdziliśmy pojazd, który waży 40 ton. To są zupełnie inne siły działające na układ hamulcowy, kierowniczy, na zawieszenie.

– W tym momencie jeśli chodzi o transport, najlepszy jest transport międzynarodowy – mówi Tomasz Chmiel. – Pojazdy są w najlepszym stanie. Najgorszy jest transport krajowy, czyli lokalny – taki z punktu A do punktu B w obrębie 100 km. Największy problem jest z czteroośkami, które wożą piach, kruszywo, żwirownie – małe pojazdy, takie do 34 ton.

– Bardzo często tarcze hamulcowe, zwłaszcza na przedniej osi, są popękane, co grozi rozpadnięciem się takiej tarczy, zablokowaniem koła, no i trudnymi do przewidzenia skutkami – dodaje Paweł Gruszka. – Takich uszkodzonych, nadmiernie zużytych tarcz obserwujemy bardzo dużo. Inspektorzy Transportu Drogowego rocznie wykonują około 10-12 tysięcy kontroli.

Koszt zakupu jednej jednostki to milion osiemset tysięcy złotych. W sumie w całej Polsce tego typu pojazdów ma być 16 – po jednym na każde województwo.

FiKar / opr. GRa

Fot. witd.lublin.pl

Exit mobile version