Specjaliści przestrzegają przed nowym zjawiskiem, które może mieć tragiczne skutki. W Internecie można przeczytać wpisy osób, które przyznają, że jedzą muchomory i zachęcają do tego innych. Pojawiają się także przepisy na dania z innymi trującymi grzybami.
– Lepiej nie iść za tymi trendami – ostrzega rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie Ewa Pożarowszczyk. – Może to prowadzić do uszkodzenia naszych narządów wewnętrznych. Dawka na przykład muchomora sromotnikowego, czy tzw. zielonego, 50 gram takiego grzyba może doprowadzić do śmierci. Lepiej uważać na to, co zbieramy i skupić się na tych grzybach, które znamy.
CZYTAJ: Pogoda sprzyja grzybiarzom. Urodzaj w lasach regionu
– Ta sama dawka toksyny jednego człowieka może zabić, a u drugiego wywołać wyłącznie dolegliwości żołądkowo-jelitowe – mówi Renata Bezłada z oddziału promocji zdrowia Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Nigdy nie jesteśmy w stanie określić jak dużo możemy spożyć. Jeżeli dany grzyb jest zakwalifikowany do grzybów trujących bądź niejadalnych, a już na pewno do śmiertelnie trujących, to absolutnie w żadnej ilości nie powinien być spożywany, ale również w żadnym stanie, bo tu nie chodzi tylko o grzyby świeże. Toksyny zawarte w grzybach nie ulegają zniszczeniu pod wpływem obróbki termicznej. Żadne suszenie, marynowanie, smażenie, gotowanie czy pieczenie nie powoduje, że ta toksyna przestaje być aktywna. Tak jak amanityna zawarta w muchomorze sromotnikowym ulega zniszczeniu dopiero w temperaturze 290 stopni C. Były doniesienia, że do zatrucia może dojść nawet wdychając opary z takiej przyrządzanej potrawy.
– Pojawiają się informacje prasowe o zachęcaniu innych osób do spożywania grzybów, m.in. muchomora czerwonego czy lisówki, grzybów, które same w sobie są grzybami trującymi, a w przypadku muchomora – grzybami powodującymi działanie halucynogenne, pobudzenie psycho-ruchowe, niepokój – mówi Michał Tchórz, lekarz z klinicznego oddziału toksykologiczno-kardiologicznego w szpitalu w Lublinie. – Często ci pacjenci prezentują kilkugodzinne objawy skrajnego pobudzenia. Spotykaliśmy się też z sytuacjami chorych, którzy przez kilka godzin, będąc pobudzeni, stanowili zagrożenie dla siebie, uderzali głową o ściany, biegali, mieli objawy somatyczne, zaburzenia rytmu serca, wymagali podawania leku. Często po takim okresie pobudzenia występuje czas zwiększonej senności, śpiączki patologicznej utrzymującej się kilka godzin, ale w tym okresie pobudzenia te osoby stanowią największe zagrożenie dla siebie i innych.
– Należy pamiętać, że takie grzyby mogą działać powoli, mogą nie dawać objawów od razu, ale powodować już dewastację w naszym organizmie – podkreśla Renata Bezłada. – Na przykład krowiak podwinięty powoduje rozpad czerwonych ciałek krwi. Wiadomo, że nie odczujemy tych objawów od razu. Musimy wykonać konkretne badania, żeby się dowiedzieć, że z naszym organizmem dzieje się coś złego.
– Jeśli mamy wątpliwości, zostawmy tego grzyba – mówi Michał Tchórz. – Najlepiej zbierajmy takie grzyby, które od spodu mają rurki, bo te nas nie zabiją. Mogą mieć efekty niepożądane, ale raczej nie zrobią nam wielkiej krzywdy.
– Objawy zatrucia grzybami to nie tylko wymioty, nudności, biegunka i ból brzucha, ale może to być na przykład podwyższona temperatura, obfite pocenie się, łzawienie, bóle głowy, zaczerwienienie twarzy, uczucie gorąca, zaburzenia widzenia, spadek ciśnienia, a nawet zapaść – zaznacza Renata Bezłada. – Nawet łagodne objawy gastryczne po zjedzeniu grzybów, jak nudności czy ból brzucha, powinny nas skłonić do natychmiastowego szukania pomocy lekarskiej. Jeśli te objawy nie pojawiają się w dniu zjedzenia grzybów, tylko dnia następnego lub dwa dni później, to tez powinniśmy mieć się na baczności, skojarzyć fakty i wezwać pomoc.
– Sporadycznie zdarzają się tacy pacjenci. W tym momencie jest to raczej marginalna grupa pacjentów – mówi Michał Tchórz. – Dominują pacjenci, którzy zbierali grzyby z myślą o grzybach jadalnych, ale czy to te objawy, które towarzyszyły przyjęciu do szpitala były związane z ich działaniem jako produktu ciężkostrawnego lub omyłkowym spożyciem innych grzybów, przeważnie muchomora sromotnikowego. Natomiast obawiamy się, że ten trend internetowy, zachęcanie do używania grzybów takich jak m.in. muchomor czerwony, zwiększy ilość tych pacjentów i spodziewamy się, że tacy chorzy będą pojawiali się na oddziale częściej.
W razie wątpliwości czy grzyb jest jadalny można skorzystać z bezpłatnych porad grzyboznawców w stacjach sanitarno-epidemiologicznych.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com