Wydłużyła się kolejka tirów oczekujących na wyjazd z Polski na Białoruś przez przejście graniczne w Koroszczynie. Kolejka rozpoczyna się na drodze krajowej nr 2 w okolicach Woskrzenic Dużych i wynosi ponad 16 kilometrów. Powodem takiej sytuacji jest spowolnienie odpraw pojazdów po stronie białoruskiej. Problem ten obserwowany jest od wczoraj (13.10).
Łukasz Kowalski z załadunkiem jedzie z Łodzi do Brześcia. Jak mówi, na wyjazd z kraju oczekuje już blisko dwie doby. – Stoję w jednym miejscu, nic się nie rusza. Warunki są tragiczne – opowiada Łukasz Kowalski. – Nie ma nawet toalet, gdzieś tam daleko stoi toi-toi. Nie wiem, o co chodzi. Przecież wcześniej wszystko jechało normalnie. Były jakieś podjazdy i nie schodziło się tyle na granicy, a teraz nie wiem, co się dzieje. Każdy jest zdenerwowany, nie wiadomo, o co chodzi. Zero informacji. Jeździł tu rowerem pan, sprzedawał chleb, jakieś pączki. Sklep jest 3 kilometry stąd. Nie wiadomo, czy iść, bo jak będzie podjazd, to się nie podjedzie.
CZYTAJ: Granica: spowolniona odprawa TIR-ów w Koroszczynie
– W zasadzie od kilkudziesięciu godzin zauważamy, że strona białoruska przyjmuje coraz mniej samochodów ciężarowych – mówi rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś. – Zwłaszcza taka sytuacja miała miejsce wczoraj, ale już od przedwczorajszej zmiany nocnej zauważyliśmy, że dynamika przyjmowania samochodów przez służby białoruskie jest niższa niż zazwyczaj. Jeżeli chodzi o odprawy, posiadamy informacje tylko od kierowców, którzy wjeżdżają na terytorium Polski przez przejście graniczne Kukuryki – Kozłowicze. Przede wszystkim służby białoruskie prowadzą dosyć szczegółowe kontrole samochodów wjeżdżających na teren Białorusi. To powoduje, że kolejki rosną, przede wszystkim czas odprawy wydłuża się, a przez to zwiększa się liczba pojazdów oczekujących na wjazd na terytorium Białorusi.
Pan Zdzisław ustawił się na końcu kolejki. Jak mówi, czeka już ponad 8 godzin. – Mam w tej chwili do granicy 15 kilometrów. Kolega stoi 10 kilometrów przed granicą, stoi od wczoraj od godziny 15.00 i nie ruszył się nawet metra. To dramat, to jest po prostu nieludzkie, co się tutaj dzieje. Ja akurat mam to szczęście, że stanąłem koło parkingu. Jeżeli będę miał jakieś potrzeby, to pójdę, załatwię, kupię. Mogę się nawet wykąpać i umyć. A co będzie, jeżeli ruszę stąd 2 kilometry do przodu? Tam nie ma nic. Jest pole. Chyba że pójdę zapukać do kogoś do mieszkania i poproszę o pomoc. Droga krajowa to nie jest miejsce na stanie ciężarówką. Ciężarówką można stać na parkingu, gdzie jest infrastruktura, ubikacja, sklep, prysznic… W kabinie można siedzieć 9 godzin, góra 15 pracować. Jako człowiek w cywilizowanym kraju powinienem mieć gdzie się umyć, załatwić itd. A nie stać na drodze, załatwiać się pod naczepę i siedzieć głodnym. Zrobiłem sobie zakupy, ale jak jadę w kolejkę, to nie wiem, czy będę stał dzień, czy tydzień. To jest loteria. Nie wiem, jak mam się zaopatrzyć, jakie zakupy zrobić. Nikt tego nie zrozumie oprócz kierowcy – stwierdza pan Zdzisław.
– W tym momencie na wyjazd z Polski oczekuje około 600 samochodów ciężarowych. Szacujemy, że jest to 20 godzin oczekiwania – informuje Michał Deruś. – Oczywiście te dane są szacunkowe dla tej liczby pojazdów ustawionych przed przejściem granicznym. Zazwyczaj tak się dzieje, że w takim tempie potrafimy odprawić taką liczbę samochodów. Natomiast ciężko jest oszacować, jak będzie wyglądała sytuacja w najbliższym czasie. Kiedy samochody zjadą z przejścia granicznego, wjeżdżają nowe, więc ciężko szacować, jak długo te samochody będą musiały oczekiwać na terenie przejścia granicznego czy przed przejściem granicznym na wyjazd z Polski. Może to być kilkanaście, ale też ponad kilkadziesiąt godzin.
Dodajmy, że za kierowanie ruchem na terenie przejścia granicznego w Koroszczynie odpowiedzialna jest Straż Graniczna.
Kolejka jest również na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku. W 15-godzinnej kolejce na kierunku wyjazdowym z Polski czeka około 500 tirów, natomiast na przywozowym po stronie ukraińskiej w 10-godzinnej kolejce oczekuje 270 ciężarówek.
MaT / opr. WM
Fot. archiwum