Wojsko rosyjskie nie potrafi walczyć na polu walki, dlatego próbuje zastraszyć Ukraińców rakietowymi atakami – mówił w rozmowie z Polskim Radiem Lublin zastępca dowódcy batalionu „Karpacka Sicz” Zbrojnych Sił Ukrainy Wołodymyr Gapun. Żołnierze tego batalionu aktywnie uczestniczą w działaniach wojennych od 24 lutego. Brali udział w wyzwoleniu obwodu kijowskiego, a także charkowskiego.
CZYTAJ: Ukraina: więcej rosyjskich wojsk w Enerhodarze, na front werbowani są obcokrajowcy
– Teraz jesteśmy na kierunku łymańskim – dodaje Wołodymyr Gapun. – Jest to już trzeci obwód, który próbujemy wyzwolić od moskiewskich okupantów. Sytuacja na linii frontu jest zaostrzona. Rosyjskie wojsko próbuje odbić z powrotem miasta, które zwolniliśmy z okupacji w ciągu ostatnich 2-3 tygodni. Te wszystkie miasta znajdują się pod kontrolą ukraińskiej armii – jest to Łymań, Nowe, a także inne miasta, które są przybliżone do obwodu donieckiego. Niestety nie mogę powiedzieć skrajnej linii frontu. Aktualnie Rosjanie próbują ostrzałami artyleryjskim, a także atakami powietrznymi wznowić kontrolę przynajmniej w jednym mieście, dlatego sytuacja na linii zetknięcia się jest bardzo zaostrzona.
– Teraz miasta ukraińskie są atakowane rakietami. To tylko udowadnia, że Rosja nie jest w stanie walczyć zgodnie z zasadami wojny, czyli na linii frontu – podkreśla Wołodymyr Gapun. – Oni przez swoją rozpacz, że nie mogą utrzymać obrony, chociaż uznawali się za drugą armię świata, teraz bombardują miasta. Ich celem jest demoralizacja Ukraińców oraz sianie paniki wśród ludzi. Bombardują miasta cywilne, ale nie walczą na froncie.
Pojawia się dużo informacji o niskiej motywacji wojska rosyjskiego. Czy to wpływa na wymianę jeńców? – Każda ofensywa jest bardzo ciężka dla ukraińskiego wojska i niesie ze sobą duże straty – zaznacza Wołodymyr Gapun. – To zawsze straty dla strony, która nadchodzi. Jeden nasz żołnierz jest wart tysiąca żołnierzy wroga. Podczas ofensywy rosyjscy żołnierze idą do niewoli. Nie mają chęci ani możliwości, żeby walczyć. Fundusz wymiany jeńców cały czas się powiększa, ale wróg nie zawsze chce wymieniać swoich ludzi na naszych żołnierzy. Wróg nie liczy się ze swoją armią. Zostawia wojsko w otoczeniu, w niewoli albo na polu walki. Jest bardzo dużo przykładów, kiedy państwo rosyjskie nie chce zabierać swoich zmarłych. To oznacza, że demoralizacja armii rosyjskiej jest na bardzo wysokim poziomie. Rosyjscy wojskowi zdają sobie sprawę, że państwo nie będzie ich chroniło. Jeśli do niewoli trafi oficer czy żołnierz wyższej rangi to być może państwo rosyjskie będzie wymieniać jeńców. Resztą żołnierzy nie są zainteresowani, co dla naszej armii jest bardzo korzystne. Nawet mając większe uzbrojenie, więcej amunicji i ludzi, armia rosyjska nie jest w stanie z nami walczyć, bo nie ma zmotywowanych żołnierzy.
CZYTAJ: Media: bezpowrotne rosyjskie straty podczas wojny z Ukrainą wynoszą już ponad 90 tys. żołnierzy
Jakie są straty Ukrainy? – Nie mam konkretnej informacji jakie starty ma wojsko ukraińskie, ale jednoznacznie mniejsze niż straty armii rosyjskiej – mówi Wołodymyr Gapun. – Nasz batalion niesie też duże straty. Ponad 40 osób zginęło w walkach od 24 lutego w obwodzie charkowskim, donieckim i kijowskim. Dla nas to bardzo dużo. Wydaje się, że liczba nie jest wielka, ale nie w liczbie mierzy się straty. Istotne jest to, jacy ludzie giną.
Czy odczuwacie pomoc zachodnich partnerów? – W naszym batalionie uzbrojenie mamy z zasobów Zbrojnych Sił Ukrainy, czyli jakichś nowości zachodnich na razie nie mamy, ale czujemy wsparcie przekazywanych systemów artyleryjskich – zaznacza Wołodymyr Gapun. – Kiedy zaczęli otrzymywać broń o wysokiej precyzji, łatwiej jest nam walczyć. Dzięki niej zostały zniszczone magazyny uzbrojenia przeciwnika, a także magazyny paliwa. Walka na miejscu jest bardziej efektywna.
– W batalionie „Karpacka Sicz” trzecia kampania składa się z obcokrajowców. Tu żołnierze mówią po angielsku i hiszpańsku. Jest Japończyk, są Czesi, Słowacy, Polacy – wymienia Wołodymyr Gapun. – Najwięcej z nami walczyło 22 narodowości. Teraz jest trochę mniej Walczyć z nimi to bardzo ciekawe doświadczenie. Ale walczą bardzo dobrze, nie gorzej niż osoby z Ukrainy,
CZYTAJ: Rosyjscy żołnierze: dowódcy zostawili nas bez rozkazów, jedzenia i picia
Kiedy ofensywa już trwała, w sieci pojawiały się wzruszające nagrania, jak ludzie spotykają żołnierzy ukraińskich. To chyba pokazuje, że udzie nie chcą tam tzw. „ruskiego miru”. – Bardzo przyjemnie, kiedy uwalniasz kolejne ukraińskie miasto, szczególnie, jeśli są tam jeszcze mieszkańcy – mówi Wołodymyr Gapun. – Były już takie miejsca, gdzie wcale nie było ludności cywilnej. Kiedy wchodziliśmy do Iziumu, spotykali nas ludzie, którzy do naszego przyjścia ponad tydzień nie wychodzili ze swoich domów. Była tam całodobowa godzina policyjna. Pytali nas, czemu tak długo ich uwalnialiśmy. Mówili, że czekali na nas, bardzo dużo ludzi płakało, ale także są ludzie, którzy naprawdę czekali na tzw. „ruski mir”. Z różnych względów. To widać w rozmowach z nimi, widać po ich oczach. Na szczęście ich jest mniej. Rosyjskim wojskowym pomagali też tzw. kolaboranci. Z tym nie da się nic zrobić. Jest taka różnica, kiedy walczyliśmy w obwodzie kijowskim, to wróg bardzo szybko został wybity z naszej ziemi. Na wschodzie jest inaczej, ciężej. Pod Kijowem rosyjscy żołnierze nie mieli wsparcia. Ludzie w okupowanych terytoriach zdawali pozycje wojska rosyjskiego, ich artylerii. To pomagało siłom Ukrainy szybciej uwalniać miasta. Kiedy teraz walczymy w obwodzie donieckim, gdzie dużo ludzi uciekło do Rosji, tu walczyć jest ciężej, bo wsparcie jest już nie takie samo. Wszyscy uważają, że wschód Ukrainy jest bardziej rosyjskojęzyczny, ale bardzo przyjemnie, kiedy uwalniasz miasta na wschodzie i ludzie z tobą rozmawiają w języku ukraińskim. Jeszcze takim starodawnym, i ty rozumiesz, że tu jest Ukraina. I wtedy pojawia się większa motywacja: uwolnić Ukrainę spod okupacji.
Dowódca podkreślał, że bardzo ważne jest nie tylko militarne wsparcie Ukrainy, ale także ekonomiczne odcięcie Rosji od całego świata. Jak mówił, jest to jedyny sposób zatrzymać wroga.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI