110 tysięcy ludności Zamojszczyzny z powiatów zamojskiego, hrubieszowskiego, tomaszowskiego i biłgorajskiego wysiedlono ze swoich domów do sierpnia 1943 roku. W tym 30 tysięcy dzieci do lat 14. Szacuje się, że 10 tysięcy z nich straciło życie, ponad 4 tys. poddano germanizacji, z czego tylko 800 powróciło po wojnie do Polski.
CZYTAJ: Zamość: uroczystości w 80. rocznicę wysiedleń ludności Zamojszczyzny
W Skierbieszowie i w Zamościu odbyły się uroczystości 80. rocznicy wysiedleń ludności Zamojszczyzny.
– 27 listopada 1942 roku o godz. 1.00 w nocy Niemcy otoczyli Skierbieszów i sąsiednią miejscowość Sady – mówi dr Beata Kozaczyńska z Instytutu Historii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, autorka wielu publikacji o tematyce wysiedleń mieszkańców Zamojszczyzny. – Te dwie miejscowości są bardzo charakterystyczne dla właściwej akcji wysiedleńczo-kolonizacyjnej, którą Niemcy rozpoczęli tutaj 80 lat temu. Mieszkańcy byli wysiedlani najpierw na plac zborny w Skierbieszowie, pod miejscową szkołę, i tutaj odbywała się wstępna selekcja.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Obchody 80. rocznicy wysiedleń Zamojszczyzny. Zespół Szkół Ponadpodstawowych nr 4
– Miałam 10 lat i 4 miesiące – mówi Wacława Węcławik. – Przyszli Niemcy i zaczęło się. Okrążyli Skierbieszów, tatuś wychodził pierwszy, dziadek za nim, ja obok mamy. Mama uklękła i przeżegnała się. Bo to taki polski zwyczaj, że jak człowiek wybiera się w daleką, niebezpieczną drogę i chce wrócić z powrotem w to samo miejsce. Trzeba klęknąć, przeżegnać się i mieć przy sobie chleb, to się wróci.
– Zostawiono kilkanaście rodzin polskich, które miały pomagać w pracach jako służba dla niemieckich osadników, tego samego dnia jeszcze sprowadzonych właśnie tu, do Skierbieszowa – mówi dr Beata Kozaczyńska. – Wśród tych kolonistów znajdowała się rodzina nazwiskiem Köhler. 22 lutego 1943 roku urodził się właśnie w Skierbieszowie późniejszy prezydent RFN Horst Köhler jako siódme dziecko w rodzinie.
– W Zamościu trzeba było wysiadać, komisja, Niemcy przy stole, do baraku. Tam byliśmy kilka dni, potem wszystkich wygnali na plac i rozdzielali dzieci ze starcami, a rodziców na „dziesiątkę” – wspomina Wacława Węcławik.
– Miałam 7 lat – mówi Salomea Olszewska. – Gdy rozdzielali rodziców od dzieci, jaki to był pisk! Niemcy nie patrzyli, tylko kolbami bili i dzieci, i starszych. Głodni byliśmy strasznie. Ludzie z Zamościa nam przerzucali chleb przez druty i myśmy dzieci leciały pod te druty. I Niemiec na naszych oczach zabił dziecko.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Obchody 80. rocznicy wysiedleń Zamojszczyzny. Uroczystości przy Pomniku Ofiar Faszyzmu
– Jak to dręczy. Przeważnie, jak człowiek nie może spać – mówi Wacława Węcławik. – Chciałoby się zapomnieć, ale się nie da. Mój tata miał 33 lata, gdy zginął w Oświęcimiu 22 lutego 1943 roku – tego samego dnia, którego się prezydent urodził. Mama wróciła, przeszła pięć obozów.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Przemarsz i złożenie wieńców przed pomnikiem Walki i Męczeństwa w Skierbieszowie
– Byliśmy gorzej jak bydlęta traktowane, bo w barakach, na pryczach i bez grzania – wspomina Salomea Olszewska. – Robactwo, jakie tylko mogło być. Świerzb, pluskwy. Ciągnęliśmy pierzyny, każdy do siebie, tylko zostały pióra. Tego się nigdy nie zapomni. Te rany nigdy się nie zagoją.
POSŁUCHAJ reportażu Małgorzaty Sawickiej „Nierozwinięty do końca kwiat”
– W szczególności powinni o tym pamiętać młodzi Polacy – mówi dr Beata Kozaczyńska. – Ich rówieśnicy cierpieli na równi z dorosłymi w obozach przejściowych w Zamościu, Zwierzyńcu, także w obozach koncentracyjnych. Ta pamięć jest teraz bardzo ważna w dobie europeizacji, globalizacji. Jesteśmy winni, by tę pamięć zachować i przekazywać kolejnym pokoleniom.
Zbrodnia wysiedleń mieszkańców Zamojszczyzny do dnia dzisiejszego nie została osądzona.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Skierbieszów: obchody 80. rocznicy wysiedleń ludności Zamojszczyzny
AP/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Piela