Dropkick Murphys spotykają Woody’ego Guthrie.

63ff312a 8a80 c58b 2881 4d4c2e1cee6e 2022 11 03 120632

Można powiedzieć, że historia tego albumu zaczyna się już w 2005 roku, kiedy to Ken Casey i koledzy biorą na warsztat jeden z niepublikowanych tekstów amerykańskiego barda, Woody’ego Guthrie. „I’m Shipping Up To Boston” z miejsca staje się ogromnym hitem, a jego obecność w roli motywu przewodniego kinowego hitu Martina Scorsese „Infiltracja”, zapewnia zespołowi Dropkick Murphys awans o kilka klas rozgrywkowych oraz międzynarodową rozpoznawalność.

To jednak nie koniec tej historii. Córka wspomnianego Guthriego – pieśniarza, przedstawiciela klasy pracującej, znanego ze swej buntowniczej postawy – po usłyszeniu tekstu swojego ojca w rebelianckiej, punkowej aranżacji, nawiązuje bezpośredni kontakt z zespołem. Kontakt ów ma swój efekt 17 lat później w postaci płyty „This Machine Still Kills Fascist”.

Dropkick Murphys od lat, konsekwentnie zbaczali w stronę bardziej melodyjnego grania, nadając większą wagę partiom instrumentów akustycznych, takich jak banjo, mandolina, tin whistle czy akordeon. Ortodoksyjni punkowcy, z których środowiska wyrosła Bostońska grupa, nie kryli rozczarowania takim obrotem spraw. Pomysł nagrania przez grupę w pełni akustycznego albumu, zdawał się być więc dla nich gwoździem do trumny.

Na całe szczęście, amerykańscy muzycy wyszli ze swojego zadania obronną ręką, nagrywając jeden z najlepszych albumów w swojej dyskografii. Piszę to bez krzty przesady. 

„This Machine Still Kills Fascists” jest niczym wehikuł czasu, który przenosi nas do Stanów Zjednoczonych ery powojennej. Jest tu miejsce na miłość, łzy i bunt, są obrazy ciężko pracujących przedstawicieli klasy robotniczej a także ich utopijne marzenia których ucieleśnieniem jest nowy Cadillac. Jakimś cudownym zrządzeniem losu, Dropkick Murphys znaleźli złoty środek pomiędzy teraźniejszością a erą w której żył i tworzył Guthrie, kreując świat może i nostalgiczny, ale na pewno nie pretensjonalny. Duża w tym zasługa brzmienia, które choć uzyskane z instrumentów akustycznych, potrafi być zadziorne i niekiedy odpowiednio „przybrudzone”. Nie ma tu miejsca na nostalgiczne łkania skrzypiec czy melancholijne nuty fortepianu. Zamiast tego mamy nie-zawsze-perfekcyjnie nastrojone akustyki, „countrowate” banjo, miotełkowane werble czy bluesującą harmonijkę. Charakterystyczne dla Murphysów, skandowane refreny, fajnie kontrastują z melodyjnym śpiewem Caseya – lider DKM pod nieobecność drugiego wokalisty, Ala Barra, wziął na siebie całość odpowiedzialności za wokale.

Krążek, choć trwa jedynie 30 minut, pozostawia po sobie same dobre odczucia, bo mimo ograniczonej konwencji bywa różnorodny i wielowątkowy. Bo jest przecież na tej płycie chociażby skandowany manifest „Ten Times More”, bardzo w stylu „We Will Rock You” Queen. Jest urokliwe country „The Last One” z gościnnym udziałem Evana Felkera z Turnpike Troubadours. Bardziej Dropkickowy „All Your Fonies” fajnie „siedzi” obok utrzymanego w klimacie Elvisowskiego rockabilly „Talking Jukebox”.Całość zamyka natomiast „Dig a Hole”, z wpasowanymi z oryginalnych taśm wokalami Woody’ego Guthrie. Bostończycy w świadomy i dość dokładny sposób starają się zrekompensować brak pełnego, punkowego instrumentarium. I wychodzą z tego zadania obronną ręką.

Powiem szczerze: Dropkick Murphys potrzebowali albumu takiego jak ten. To nie tylko udany dodatek do, i tak już dość bogatej, dyskografii zespołu. To przede wszystkim naturalny akt samoświadomości oraz dowód na to, że mimo upływu lat, Ken Casey i spółka mają wiele do powiedzenia i zaprezentowania swojej publiczności. Zarówno tej, która jest z nimi na dobre i na złe jak i tej, którą dzięki „This Machine Still Kills Fascists” dopiero zyskają.

Marcin Puszka

 

Exit mobile version