Jak chronić muzealne zbiory w przypadku powodzi, pożaru lub ataku terrorystycznego – między innymi o tym w Dęblinie rozmawiają uczestnicy VI Seminarium Muzealnictwa Wojskowego. Bierze w nim udział prawie 40 przedstawicieli wojskowych muzeów z całej Polski.
– U nas rozpoczynamy eksperymentalny program znaczenia poszczególnych obiektów – ma on pomóc np. w czasie pożaru – mówi dyrektor Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, Tomasz Miegoń. – Są znakowane w sposób elektroniczny, niewidoczny dla zwiedzających, ale widoczny dla straży pożarnej. Strażacy wiedzą, co jest najcenniejsze. Są sytuacje, w których pracownik muzeum nie może wejść w dym, nie może uczestniczyć w akcji ratowniczej, nie może ewakuować zbiorów. Ale strażacy będą wiedzieli – bo to dopiero się rozpoczyna tytułem eksperymentu – jakie zbiory czy obiekty wynosić w pierwszej kolejności i to niesamowicie podnosi prawdopodobieństwo uratowania tych najważniejszych. My w naszym muzeum odbyliśmy już ćwiczenia ewakuacji zbiorów. Ćwiczenia są po to, żeby ujawniły słabości. Jeżeli ćwiczenie nie ujawni słabości to znaczy, że to jest tylko pokaz.
A jakie słabości ujawniły te ćwiczenia? – Nie były to duże sprawy, ale chociażby kwestie przemeblowania: okazało się, że jakieś biurko przeszkadza w ewakuacji skrzyni ze zbiorami – to wszystko zostało poprawione – zaznacza Tomasz Miegoń.
– Są plany ochrony, plany ewakuacji i gradacja, bo oczywiście nasze eksponaty są różnej wagi – podkreśla Jacek Zagożdżon, kustosz Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. – Te najważniejsze zawsze będą zabezpieczane w pierwszym momencie.
A które eksponaty wyjechał by jako pierwsze? – Na pewno pierwszy ratowany byłby sztandar Polskich Sił Powietrznych – to bez dwóch zdań. Takich jest więcej. Wchodzimy w strefy, których nie możemy zdradzać, ale rzeczywiście takie listy są. Są przeszkolone zespoły, które zajmą się ewakuacją – dodaje Jacek Zagożdżon.
– Każde muzeum jest odpowiedzialne za przygotowanie planu ochrony i plany ewakuacji zbiorów na czas „W” również – mówi Paweł Pawłowski, dyrektor Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. – Ale to też są klęski żywiołowe, zdarzenia nieprzewidziane i każdy scenariusz scenariusz jest możliwy. Nie można uznać, że to się nie zdarzy. Po to tworzymy różne scenariusze i „gry wojenne”, żeby przygotować się na każdą ewentualność. Szukamy miejsc ewakuacji zbiorów. Teraz, jak wiemy, trwa przegląd schronów przez straż pożarną w całej Polsce. My również przyłączyliśmy się do tej myśli o tym, żeby poszukiwać schronów czy miejsc dobrze zabezpieczonych dla zbiorów muzealnych, dla dóbr kultury, bo my jako muzealnicy, jako wynajęci przez społeczeństwo kustosze pamięci jesteśmy po to, żeby w stosowny sposób zabezpieczać te dobra narodowe, które są zgromadzone w muzeach.
– Trzeba tutaj zaznaczyć, że seminarium dotyczy przede wszystkim lotnictwa – mówi Andrzej Urbański, zastępca dyrektora Muzeum Zamojskiego. – Ale też zaprezentowano nam nowoczesne metody zabezpieczenia eksponatów na czas transportu czy na czas jakiegoś konfliktu. Panowie ze specjalistycznej firmy zaprezentowali nam możliwości tego typu opakowań. To są materiały z tworzyw sztucznych nie tak jak tradycyjnie zazwyczaj skrzynie drewniane. Zaprezentowali też możliwość indywidualnego potraktowania poszczególnych eksponatów, zabezpieczenia ich w odpowiednich foliach, gąbkach.
Jest pan spokojny, że w przypadku ewentualnej sytuacji kryzysowej, najcenniejsze polskie zbiory będą zachowane? – Trudno to przewidzieć, natomiast biorąc pod uwagę i przepisy i praktykę, jak również kompetencje pracowników muzeów i dyrektorów, myślę, że w tej sytuacji będą wystarczająco. Myślę, że do takich sytuacji nie dojdzie – oby nigdy nie doszło, tak jak mieliśmy już przykłady nawet w ostatniej historii – dodaje Andrzej Urbański.
Seminarium w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie potrwa do jutra (05.11).
ŁuG / opr. GRa
Fot. archiwum