W Lublinie spada zainteresowanie Budżetem Obywatelskim. W tym roku spośród ponad 300 tysięcy mieszkańców miasta na różnego rodzaju projekty głosowało blisko 19 tysięcy osób.
– Niestety części pomysłów nie udało się zrealizować od lat – mówi Krzysztof Kowalik z Fundacji Wolności w Lublinie. – Budżet Obywatelski to jest takie fajne narzędzie, gdzie to mieszkańcy po raz pierwszy mogą bezpośrednio decydować, na co będą wydane pieniądze z budżetu miasta, także nie muszą prosić prezydenta, radnych. Mają szansę na realizację swoich pomysłów, nawet najbardziej wariackich.
CZYTAJ: IX edycja Budżetu Obywatelskiego Lublina. Mieszkańcy wybrali 41 projektów
– W ciągu 9 lat zrealizowanych zostało ok. 230 projektów – mówi Anna Machocka z Urzędu Miasta Lublin, koordynatorka Budżetu Obywatelskiego. – Z ich efektów możemy korzystać właściwie w każdej dzielnicy. Przez lata staraliśmy się, aby każda dzielnica skorzystała.
– Niestety w Lublinie jest taki problem, że wydawało się, że ten Budżet Obywatelski będzie służył realizacji innowacyjnych pomysłów, a ostatecznie wygląda na to, że mieszkańcy walczą ze sobą o to, żeby zrealizować te podstawowe potrzeby: budowę chodników, miejsc parkingowych, ulic – zaznacza Krzysztof Kowalik.
– Nie są to żadne środki zewnętrzne, tylko część budżetu miasta, o której bezpośrednio decydują mieszkańcy – mówi Anna Machocka. – Najpierw zgłaszają pomysły, które później są oceniane, a w końcowej fazie ocenianie i cześć zadań jest realizowanych.
– Wiele projektów nie jest realizowanych wcale albo przez długi okres – zaznacza Krzysztof Kowalik. – Gdy patrzyliśmy dwa, trzy lata temu, to takich zrealizowanych projektów było ok. 75 procent, a reszta czekała na lepsze czasy. Takim chyba najlepszym przykładem jest wąwóz Rury, który w tym roku wygrał już czwarty duży projekt i jesteśmy dopiero na etapie stworzenia projektu, kiedy pierwsze projekty wygrały kilka lat temu.
– Jeżeli chodzi o sam wąwóz, to rozczarowanie jest ogromne – mówi Michał Zacz, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Rury. – Myślę, że to jest okres 5 lat, kiedy nie widać tej realizacji. Mowa jest o dwóch projektach, które w swym zakresie obejmowały rewitalizację wąwozu Rury, natomiast trzeci projekt dotyczył stricte infrastruktury.
– Projekt dotyczący wąwozu pomiędzy Czubami Północnymi a Rurami miał po prostu pecha – mówi Anna Machocka. – W momencie, kiedy wygrał, ogłosiliśmy konsultacje społeczne, żeby poznać też zdanie mieszkańców, żeby to nie było tak, że po prostu sobie zmieniamy zakres. Zaczęło się projektowanie i kiedy wszystko było już zaawansowane, weszły tam znowu sprawy własnościowe związane z działkami. Wszystko zostało zahamowane. Potem były już zgody na działki i przy projekcie trzeba było zrobić jakiś szerszy łuk, który wchodził na nie naszą działkę. Próbowaliśmy zdobyć zgodę, żeby ten łuk mógł tamtędy poprowadzić i też jej nie otrzymaliśmy. To są takie rzeczy, które rzeczywiście mogłyby budować obraz, że nic się tam nie dzieje.
CZYTAJ: Lublin: wypracowano propozycje nowych zasad regulaminu Budżetu Obywatelskiego
– Ten wąwóz kładzie się cieniem na Budżecie Obywatelskim – mówi Michał Zacz. – Jest to odczuwalne. Natomiast ja cały czas ufam, że będą realizowane kolejne założenia i koncepcje z tych projektów, które nie znalazły finału.
– Jest już w końcu gotowa dokumentacja projektowa – mówi Anna Machocka. – Na to jest i czas, i uzgodnienia i pieniądze na wyremontowanie, a właściwie stworzenie od nowa ścieżki, żeby była piesza i rowerowa w wąwozie Rury. Ona musiała zostać podzielona na trzy etapy, bo cała byłaby zbyt kosztowna. Na dniach będzie ogłoszony przetarg na budowę tego. Już jesteśmy w ogródku, już mamy nadzieję, że witamy się z gąską.
– Od kilku lat frekwencja jest coraz niższa – podkreśla Krzysztof Kowalik. – W tym roku w budżecie głosowało niecałe 18 tysięcy mieszkańców. Jeszcze rok temu było to 2 tysiące osób więcej. Niestety jest to najmniej w historii całego Budżetu Obywatelskiego, co pokazuje, że jest coraz mniejsze zainteresowanie, chociaż wydawać by się mogło, że powinno być dokładnie na odwrót.
– Główny zarzut, z którym się spotykamy od mieszkańców, to brak realizacji, pewne takie zawiedzenie mieszkańców – mówi Michał Zacz. – Myślę, że to główna przyczyna, która zniechęca społeczeństwo do udziału w Budżecie Obywatelskim, ale musze też wrzucić kamyczek do ogródku miasta. Mam wrażenie, że z roku na rok ta promocja Budżetu Obywatelskiego po stronie miasta jest coraz mniejsza. Wyłącznie autorzy projektów własnym kosztem sporządzają materiały reklamowe i własnym kosztem promują inicjatywę Budżetu Obywatelskiego.
– Przekazujemy informacje poprzez spoty radiowe, informacje w gazetach, są bilbordy, ale też na przystankach i w autobusach są plakaty. Natomiast, co do zasady, projekty konkretne promowane są i mają być przez samych autorów – mówi Anna Machocka.
– Główny zarzut ze strony autorów projektów, że oni w momencie, gdy złożą projekt, to mam wrażenie, że ratusz w ogóle się z nimi nie kontaktuje, nie dostają często bezpośrednio informacji, że projekt zwyciężył, kiedy i jak będzie zrealizowany – mówi Krzysztof Kowalik. – Ja też zgłaszałem wiele projektów, na przykład do września roku, w których projekt miał realizowany, nie ma żadnej informacji, żeby cokolwiek się z nim działo.
– Co do zasady, każda komórka powinna wzywać autora do rozmów na temat projektu – mówi Anna Machocka. – W przypadku projektów oczywistych, typu remont drogi, nikt nie będzie autora wzywał i pytał jak ten remont wykonać. Wysyłamy też pisma informujące pod koniec roku, na jakim etapie jest ten projekt. Staramy się na bieżąco też na stronie internetowej przy każdym projekcie umieszczać ten stan realizacji, żeby móc sobie zajrzeć.
– Przeglądamy też na przykład co roku plany zamówień publicznych i zdarza się, że w budżecie projekt jest wpisany, bo musi, ale w planie postępowań zamówień publicznych takiego projektu już nie ma – mówi Krzysztof Kowalik. – To jasno pokazuje, że urzędnicy nawet nie planują, żeby taki projekt zrealizować.
– Robimy wszystko, żeby projekt ze słowa stał się ciałem – podkreśla Anna Machocka. – Żaden nie jest wsadzany do szuflady, chyba że po prostu są już takie przyczyny, które nie pozwalają, na przykład myślę o zwrocie nieruchomości – ale czasami czekamy, bo ceny rosną tak absurdalnie, że nie jesteśmy w stanie w Budżecie Obywatelskim czegoś udźwignąć. My po kolei wprowadzamy je do budżetu i staramy się te, co możemy, rzeczywiście w takim zakresie, w jakim możemy, zrealizować.
– Moim zdaniem najbardziej krzywdzące jest to, że te projekty nie są realizowane w ciągu roku. Wydaje mi się, że dopóki urzędnicy nie mówią wprost, że ten projekt nie będzie zrealizowany, to moim zdaniem mieszkańcy czy autorzy mają prawo dopominać się, żeby ten projekt był zrealizowany. Zresztą będziemy w tym roku jako Fundacja Wolności zgłaszać do Regionalnej Izby Obrachunkowej na etapie zgłaszania budżetu wniosek, żeby nie zatwierdzała projektu, który nie uwzględnia wszystkich projektów, z tego roku i lat poprzednich, bo naszym zdaniem przepisy mówią wprost, że budżet obywatelski jest po to, żeby go realizować.
W ciągu 9 lat Budżetu Obywatelskiego udało się zrealizować około 230 projektów. Na ten cel wydano blisko 90 milionów złotych.
MaTo/ opr. DySzcz
Fot. nadesłane