Nie było niespodzianki w Kielcach. W zaległym meczu 7. kolejki PGNiG Superligi piłkarze ręczni Azotów Puławy przegrali z mistrzem Polski Łomżą Industria 24:39.
Pierwsza połowa nie zapowiadała tak wysokiej porażki puławian, ale tuż przed przerwą kielczanie uzyskali pięciobramkową przewagę. Po zmianie stron gospodarze błyskawicznie powiększyli różnicę do 10 goli i już zdecydowanie dominowali do końca spotkania.
Najwięcej, 6 bramek, dla Azotów zdobył Piotr Jarosiewicz, który tak podsumował to spotkanie:
– Gra się 60 minut. W tym meczu graliśmy pierwszą połowę. Drugą połowę przespaliśmy. Na pewno początek, bo dostaliśmy bodajże sześć kontr na początku i to pokazało gdzie jesteśmy, że nie wolno grać z takim przeciwnikiem w ten sposób, bo gra się 60 minut, a nie tylko 30. W drugiej połowie Kielce pokazały, jak się gra w piłkę ręczną i wynik jest jaki jest.
Trener puławian Robert Lis przyznał, że jego podopieczni byli w stanie toczyć wyrównaną walkę tylko przez 30 minut:
– Faktycznie, początek drugiej połowy kompletnie nas wybił. Nie wiem, czy to była nasza słaba gra, czy Kielce włączyły drugi bieg w obronie i rozpoczęły tę drugą połowę bardzo dobrze. W sumie po tym się wszystko posypało. 15 bramek to chyba taki najmniejszy wymiar kary. Myślę, że pierwsza połowa pokazała jaką piłkę ręczną chcielibyśmy grać, a druga w którym miejscu jesteśmy – ocenia trener Lis.
Już w piątek (18.11) Azoty zmierzą się na wyjeździe z kolejnym potentatem – Orlenem Wisłą Płock, który prowadzi w tabeli przed Łomżą Industrią. Trzecie miejsce zajmuje Górnik Zabrze.
RL / IAR / Biuro prasowe PGNiG Superligi / AR / opr. WM / PrzeG
Fot. PAP/Piotr Polak