71 temu rozpoczęła działalność fabryka Samochodów Ciężarowych w Lublinie. Jako pierwszy produkowany był Lublin-51, czyli pierwowzór Żuka.
Od tego czasu FSC była jedną z największych firm przemysłowych po prawej stronie Wisły i największym pracodawcą w Lublinie zatrudniającym ponad 10 tysięcy osób.
Poranek 7 listopada 1951 roku w FSC przy Mełgiewskiej został uwieczniony w materiale FSC-Duma Lublina Polskiej Kroniki Filmowej.
To Lublin-51, który był pierwszym autem montowanym w lubelskiej fabryce. To kopia radzieckiego GAZA-51. Ten z kolei był prymitywny, awaryjny i paliwożerny, ale to nie było najważniejsze. Decyzja o rozpoczęciu produkcji ciężarówki sprawiła, że Lublin na dobre zapisał się na przemysłowo-motoryzacyjnej mapie Polski – przyznaje dr Leszek Gardyński z Politechniki Lubelskiej. – Tu jest ponad 100 hektarów takiej przestrzeni, enklawy, która mniej lub bardziej była niedostępna dla mieszkańców miasta. Pracowali tu różni ludzie, różni przekrój społeczny od mało wyszukanych postaci po konstruktorów, animatorów tego miejsca. Kursowały autobusy zakładowe, z Lublina i okolic zwoziły ludzi do pracy. Z tym miejscem był związany poważny procent ludności. Kilkanaście tysięcy osób chwilami w tym miejscu codziennie bywało.
Resorownia, kołownia, odlewnia, montownia – to tylko przykłady hal, z których każda miała przynajmniej kilkaset metrów kwadratowych. – To było miasto w mieście – przypomina były pracownik zakładów Wojciech Rudzki. – Było tutaj kino, tutaj jak spojrzymy na lewo była przychodnia, która też była szpitalem dla pracowników. Na każdej hali powiedzmy przyjmował lekarz stomatolog.
– Mi się bardzo podoba ten okres lat 60, kiedy socjal został postawiony na wysokim poziomie. Jakieś ogródki, ludzie trzymali zwierzęta, świnie, pszczoły, było boisko, pikniki – dodaje dr Leszek Gardyński.
CZYTAJ: Lublin: 71 lat temu powstała Fabryka Samochodów Ciężarowych
To głównie dla pracowników fabryki powstały robotnicze dzielnice Lublina – takie jak Tatary i Bronowice. Z nowymi kadrami nie było problemów, bo praca w zakładach była dobrze płatna i bogata w benefity. Wojciech Rudzki wylicza, że w latach 70. przy fabryce funkcjonowały 3 szkoły przyzakładowe – zawodówki i technika. – Na praktyki szli na wszystkie, różne zakłady produkcyjne czy to lakiernia, montaż, produkcja kół czy resorów. Każdy z tych uczniów wiedział już gdzie on widzi swoje miejsce. Po skończeniu tej szkoły oni automatycznie zostawali pracownikami tutaj – dopowiada Wojciech Rudzki.
Produkowany od 51 roku Lublin był pierwszym, ale nie ostatnim samochodem produkowanym w Lublinie. Jego następcą był Żuk, czyli auto, które rozsławiło lubelski przemysł ze względu na brak konkurencji na rodzimym rynku. Otwarcie przyznaje to Jan Kot, który na stanowiskach konstruktora i kontrolera przepracował w FSC ponad 40 lat. – Samochody dostępne na naszym rynku, to były duże samochodu Star był powyżej ładowności 4 ton. Lublin ciężarowy 1,5 tony a Żuk to był bardzo zwinny, sprytny samochodzik, którym można było rozwieźć samochód do sklepów.
Żuki przyjęły się nie tylko w Polsce. Z lubelskich taśm w sumie zjechało ich niemal 600,000, a były eksportowane do ponad 30 krajów na całym świecie. – Rosjanie kupowali od nas Żuki i to po kilka tysięcy, ale one głównie były na Ukrainie. Dużymi odbiorcami to byli Czesi, Węgrzy, a nawet i Niemcy. W Afryce to była montownia. Egipcjanie jako sprytny naród wydłużyli go i stał się 12-osobowym mikrobusem – opowiada Jan Kot.
Razem z Żukami, przez 8 lat z lubelskich taśm zjeżdżał SKOT, czyli kołowy transporter opancerzony produkowanych dla armii polskiej i czechosłowackiej. Historia najnowsza zaczynająca się w latach 90. to przede wszystkim produkcja Lublina. To następca Żuka, który miał wyeliminowane większość wad. Razem z Lublinem montowano francuskiego Peugeota 405. Na tym etapie zakończył się byt fabryki jako państwowej spółki. Lubelskie FSC to nie tylko produkcja dostawczaków, bo podzespoły z Lublina znajdowały się także w wielu osobówka z minionej epoki. – Koła do malucha, do Fiata 125 czy poloneza były produkowane w Lublinie. Resory, sprężyny, podzespoły, zawieszenia, tylne mosty dla Nysy były produkowane w Lublinie – wyjaśnia Jan Kot.
Odrodzenie i początek końca jednocześnie to rok 1995. Zakład został przejęty przez koreański koncern Daewoo, a montowana w Lublinie była m.in. Daewoo Nexia. – Wtedy wszystko zostało pomalowane na zielono – ponownie mówi dr Leszek Gardyński z Politechniki Lubelskiej. – Dużo rzeczy zostało bezpowrotnie zniszczonych w ramach porządku, ale właśnie był porządek. Zakład wtedy w pewnym sensie rozkwitał. Załoga była zmniejszona do czasów FSC, ale te nowe rządy, zielone fartuchy to nie był zły czas dla zakładów i szkoda, że Koreańczycy na skutek jakichś nieprawidłowości prawnych musieli się stąd wyprowadzić.
– Koreańczycy wprowadzili na taśmie montażowej lepsze zarobki. Następna spraw – czystość. Prezes przechodząc koło hal, będąc w towarzystwie szefa danego zakładu, zbierał pety. Kierownik po tym wszystkim tłumaczył, że nie może być czegoś podobnego – dodaje Jan Kot.
Po upadku Daewoo produkcję prowadziła m.in. spółka Intrall Polska produkująca m.in. Honkery i Lubliny. Teraz teren dawnego FSC jest otwarty, a część hal jest zachowana w niezmienionej formie. Tak jest m.in. z lakiernią czy halami, gdzie montowane i sprawdzane były opancerzone SKOTY. Niektóre nieruchomości są własnością prywatnych, międzynarodowych firm z branży motoryzacyjnej. Kilka hal, w tym te przedwojenne nadal próbuje sprzedać syndyk masy upadłościowej. O dawnej potędze przypominają komunistyczne elewacje, wybrukowane ulice czy tablice wmurowane w chodnik.
Fabrykę Samochodów w Lublinie w 2009 roku przejęła firma DZT Tymińscy i wprowadziła do produkcji ostatnie wcielenie Lublina – Pasagona. Ta sama firma do 2018 roku produkowała w Lublinie terenowe Honkery. Auto były eksportowane na Ukrainę i Białoruś, a także do krajów Afryki.
FiKar / opr. AKos
Fot. Filip Karman