Jazzu czy muzyki relaksacyjnej mogą posłuchać pacjenci onkologiczni w klinice przy ul. Staszica w Lublinie. Dla chorych grają studenci i pracownicy Instytutu Muzyki UMCS.
Czwartkowe koncerty będą organizowane dwa razy w miesiącu. Pierwszy odbył się 17 listopada.
– Traktowałbym ten cykl, nie jako koncerty w sensie ścisłym, ale raczej jako spotkanie pacjentów z muzyką w niecodziennej przestrzeni – stwierdza prof. Piotr Wijatkowski, dyrektor Instytutu Muzyki UMCS w Lublinie. – Nie chciałbym, aby ta muzyka była natrętna. Mają pojawić się pacjenci i słuchacze, którzy będą uczestniczyć w tym niejako mimochodem.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Kameralne spotkania z muzyką dla pacjentów onkologicznych
– Nie muszę chyba mówić, że dla chorych jest to smutny czas, więc sądzimy, że umiejętności młodych muzyków mogą przynieść duże korzyści dla naszych pacjentów – mówi profesor Wojciech Polkowski, kierownik Kliniki Chirurgii Onkologicznej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie. – Nie ukrywam, że i dla nas jest to odskocznią od codziennej trudnej pracy.
– Jeśli te częstotliwości mają odpowiednie parametry, czyli w granicach 8-12 herców, wtedy odczuwamy relaks. Dudnienie różnicowe (czyli subiektywne wrażenie powstałe w wyniku odbierania dwóch nieznacznie różniących się dźwięków o niskiej częstotliwości – red.) powoduje, że mózg dostosowuje się do tych częstotliwości, które są odpowiedzialne za stan relaksacji. Człowiek odczuwa wówczas pozytywne emocje – mówi psycholog Agnieszka Weremczuk. – A często tutejsi pacjenci odczuwają na co dzień coś zupełnie odwrotnego: bezsilność, beznadzieję, strach, lęk. Teraz trzeba spowodować, żeby przestali myśleć o tych negatywnych uczuciach.
– Natychmiast się zgodziłem. Jest to dla mnie niecodzienna sytuacja. Jestem ciekaw reakcji i emocji, jakie będą temu towarzyszyły. Nie do końca planuję repertuar. Raczej próbuję go dostosowywać do nastroju i emocji, jakie uwidocznią się podczas występu – stwierdza Michał Iwanek, pracownik UMCS z kierunku jazz i muzyka estradowa. – Na pewno pojawią się standardy jazzowe, moje kompozycje, improwizacje, ale też utwory muzyki filmowej. Zobaczymy co będzie cieszyło się najlepszym odbiorem.
– To bardzo dobry pomysł. Podczas koncertu zapominamy troszeczkę o swoich dolegliwościach i o tej chemii, którą wstrzykują nam tutaj co trzy tygodnie – stwierdza pani Krystyna. – Teraz mamy życie na zasadzie: dom i chemia. Kiedy dojdzie się w domu do siebie po chemii, to z powrotem trzeba wracać. A koncert jest rozluźniający, odprężający.
Wszyscy artyści będą grali na pianinie, które już stoi w głównym hallu Kliniki Chirurgii Onkologicznej. Zostało kupione przez Uniwersytet Medyczny w Lublinie.
FiKar / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska