Wiceprezes suszarni w Przewodowie: po jednym z budynków nie został nawet ślad

przewodow 2022 11 19 101301

– Po jednym z budynków zakładu nie został nawet kawałek fundamentu, jakby tam nigdy nic nie było – powiedział wiceprezes gospodarstwa rolnego Agrocom w Setnikach (powiat hrubieszowski) Federico Viola, którego suszarnie zbóż znajdują się w Przewodowie. To na tę posesję spadła we wtorek (15.11) rakieta i spowodowała eksplozję, w wyniku której zginęły dwie osoby.

Wiceprezes Agrocom przekazał PAP, że o wtorkowej tragedii dowiedział się w drodze do Warszawy. – Dyrektor do mnie zadzwonił i poinformował, że coś wybuchło w Przewodowie i pojedzie zobaczyć na miejsce. Na początku nie było wiadomo, co się stało. Gdy przyjechał do suszarni, to zobaczył ciała ofiar – dwóch naszych pracowników. Wtedy przekazał mi, że to była eksplozja – tylko nie wiadomo, czy bomby, czy rakiety – opisał Federico Viola.

CZYTAJ: Tragedia w Przewodowie. Rozpoczynają się uroczystości pogrzebowe

Wiceprezes wyjaśnił, że jedna z ofiar eksplozji – 62-latek był kierownikiem magazynu, a druga – 60-letni traktorzysta – przywiózł we wtorek kukurydzę z pola.

CZYTAJ: Mateusz Morawiecki: Jeśli Ukraina popadnie w zależność od Rosji, wojna przyjdzie do nas sama

– Plac jest spory, przechowujemy tam praktycznie wszystkie zboża, które zbieramy z pola. Po prawej stronie od bramy wjazdowej znajduje się suszarnia i część magazynu, a po lewej – waga towarowa w formie platformy i budynek. I w tym budynku prawdopodobnie przebywali w tym czasie nasi pracownicy – przekazał wiceprezes.

CZYTAJ: Dr Grzegorz Gil o wybuchu w Przewodowie: W interesie i Polaków i Ukraińców jest wyjaśnienie wszelkich okoliczności tragedii

Dodał, że nie posiada wiedzy, gdzie dokładnie spadła rakieta. Z jego relacji wynika, że najprawdopodobniej uderzyła w budynek obok wagi. – Skoro w tym miejscu jest wielka dziura, to chyba tam spadł pocisk – ocenił.

Przekazał, że gdy był na miejscu w środę (16.11) rano, widział tam duży lej o głębokości 5-6 metrów. – I nie ma nic, wszystko zostało zdewastowane. Po budynku w ogóle nie ma śladu, nie ma nawet kawałka fundamentu – jakby w ogóle tam nigdy nic nie było – opisał wiceprezes suszarni. Dodał, że nie widział na miejscu żadnych odłamków, bo wszyscy skupili się na ofiarach.

– We wtorek na miejsce przyjechała karetka, zgon stwierdzony został prawdopodobnie od razu. Ciała zostały zabrane z miejsca zdarzenia w środę rano, po oględzinach – sprecyzował Viola.

CZYTAJ: Nieoficjalnie: ukraińscy eksperci wyjechali już z Przewodowa

Nawiązując do ofiar, które zginęły we wtorek podkreślił, że pracowali oni w firmie od samego początku, czyli 2000 roku. – To byli doświadczeni pracownicy. Myślę, że znałem ich w miarę bardzo dobrze, a nie tylko dobrze. Jednego ze względu na to, że mieszkał tu blisko – w Setnikach, a drugiego pana z tego powodu, że był kierownikiem magazynu. Był to zaufany człowiek, można powiedzieć – prawa ręka, na którego można było zawsze liczyć. Sto procent zaufania – to mało powiedziane – powiedział Federico Viola.

Odnosząc się do strat poniesionych w wyniku eksplozji, na terenie suszarni wyjaśnił, że jeszcze nie nad tym nie zastanawiał. – Najbardziej martwimy się stratami w ludziach – myślimy o ofiarach, a kwestię strat materialnych zostawiliśmy na później. Na razie nie podejmowaliśmy żadnych starań w tym kierunku – przekazał wiceprezes.

Gospodarstwo rolne Agrocom z siedzibą w Setnikach zajmuje się produkcją roślinną i hodowlaną. Ich suszarnie zbóż znajdowały się w pobliskim Przewodowie, gdzie we wtorek spadł pocisk i doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. Policja / archiwum

Exit mobile version