Wiceszef MSZ: szczegółowo wyjaśniamy ze stroną ukraińską zdarzenie w Przewodowie

mid 22b16401 2022 11 16 202951

– Po wydarzeniach w Przewodowie są prowadzone rozmowy. Zapewniam, że w tej sprawie będziemy bardzo szczegółowo, także ze stroną ukraińską, to wyjaśniać i działać w taki sposób, aby te informacje były na bieżąco między nami przekazywane – powiedział w środę (16.11) wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Jabłoński w rozmowie z TVP Info nawiązał do tego, że we wtorek (15.11) na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne.

CZYTAJ: Mateusz Morawiecki: Naszą najskuteczniejszą bronią są obecnie odwaga i solidarność

Wiceszef MSZ podkreślił, że śledztwo w sprawie nie jest jeszcze zakończone i w związku z tym rząd nie ujawnia związanych z nim informacji. Zaznaczył, że informacja o zdarzeniu została przekazana opinii publicznej najszybciej, jak było to możliwe – czyli wtedy gdy została ostatecznie potwierdzona.

Jak dodał, co do zasady ustalenie, skąd nadleciała rakieta jest sprawą dość prostą. Jednak – jak wskazał – należy też pamiętać o tym, że niektóre armie i służby dysponują także „środkami walki radioelektronicznej” i mogą wpływać na zakłócenie pracę radarów, a odczyty mogą być manipulowane. Dlatego – jak zaznaczył wiceszef MSZ – informacje te muszą być weryfikowane dłużej niż zwykle.

Cały czas są prowadzone rozmowy

Pytany, dlaczego obecnie strona ukraińska mówi, że chce obiektywnego śledztwa i pragnie wysłać swoich specjalistów, by udowodnić, że w sprawie jest „rosyjski ślad”, Jabłoński zaznaczył, że co do tej ostatniej kwestii nie ma żadnych wątpliwości. – My jesteśmy także ze stroną ukraińską w bieżącym, właściwie bezpośrednim, stałym kontakcie. Dlatego, że, od momentu kiedy Rosja rozpoczęła inwazję, Ukrainę wspieramy, czyniąc to też we własnym interesie – powiedział. – Cały czas z Ukrainą pozostajemy z bliskich relacjach, także w tej sprawie – zadeklarował.

CZYTAJ: „To zostanie z nami na całe pokolenia”. Tragedia, która zmieniła Przewodów

Dopytywany, dlaczego jeśli była to ukraińska rakieta, ta informacja nie padła właśnie z ukraińskiej strony, Jabłoński apelował o zachowanie cierpliwości. – Cały czas te rozmowy są jeszcze prowadzone, te kwestie są wyjaśniane. Liczymy się także z tym, że ataki rosyjskie, które mają miejsce cały czas na infrastrukturę cywilną w Ukrainie, także bardzo blisko polskiej granicy, mogą się powtarzać, że może być próba zdyskredytowania – także dlatego, by używać tych argumentów do osłabiania poparcia Polski dla Ukrainy. To są też działania, które Rosja chętnie wykorzystuje. Musimy tutaj zachować bardzo daleko idącą ostrożność. Zapewniam (…) że w tej sprawie będziemy bardzo szczegółowo także ze stroną ukraińską to wyjaśniać i działać w taki sposób, aby te informacje były na bieżąco między nami przekazywane – powiedział.

NATO zdało test

Jabłoński ocenił ponadto, że NATO w zaistniałej sytuacji „zdało test” i pokazało, że jest gotowe do reakcji. Podkreślił, że w tym przypadku uruchomienie artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego nie okazało się potrzebne. Artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego stanowi, że „strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron”.

CZYTAJ: Prezydent Andrzej Duda: Nie ma żadnego niebezpieczeństwa dla Polski [WIDEO]

Jabłoński był też pytany o kwestię możliwego kolejnego napływu uchodźców z Ukrainy przed zbliżającą się zimą. Wiceminister ocenił, że Rosja celowo próbuje taką falę uchodźczą wywołać. Podkreślił, że Polska jest przygotowana na możliwość przybycia do Polski większej liczby uchodźców z Ukrainy niż w ostatnich miesiącach, w związku z rosyjskimi atakami i nadchodzącą zimą.

Do kogo nie należałaby rakieta, która spadła na nasze terytorium, winę za to ponosi Rosja

– Oczywistym jest, że do kogo nie należałaby rakieta, która została wystrzelona i spadła na terytorium Polski, winę za to w ostatecznym rozrachunku ponosi Rosja, która dokonała tej zbrodniczej agresji na Ukrainę – powiedział szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.

– Nie mam wątpliwości, że to nie była nasza rakieta – oświadczył w środę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, wypowiadając się na temat wtorkowego wybuchu rakiety w Polsce – podała agencja Interfax-Ukraina. Zełenski dodał, że Ukraina powinna otrzymać dostęp do miejsca wybuchu.

Szrot pytany w środę w radiu RMF FM o słowa Zełenskiego odparł: – Oczywistym jest, że do kogo by nie należała ta rakieta, która została wystrzelona i spadła na terytorium Polski, winę za to w ostatecznym rozrachunku ponosi Rosja, która dokonała tej zbrodniczej agresji na Ukrainę.

Szef gabinetu prezydenta zwrócił uwagę, że Ukraińcy cały czas się bronią. – Przypominam, że wczorajszy atak, to ponad 100 rakiet w powietrzu. Bezprzykładne zniszczenia, ataki na infrastrukturę cywilną, wielkie bestialstwo – mówił Szrot. Wskazał, że „w tej sprawie oczywiście jest jeszcze jakiś margines niepewności, margines błędu”. – Naszym zdaniem nie jest on zbyt wielki – podkreślił.

Dopytywany, czy była to ukraińska rakieta, Szrot odparł, że w tym momencie wiele na to wskazuje. – Pan prezydent Andrzej Duda o tym mówił już od rana. Te same informacje przedstawił też na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego – powiedział szef gabinetu prezydenta.

Na uwagę, że strona ukraińska chce być dopuszczona do miejsce tego zdarzenia, Szrot odparł, że jest to kwestia do rozmów i ustaleń. – Na pewno nie będziemy tutaj nic ukrywali ani przed naszymi przyjaciółmi z Ukrainy, ani przed naszymi sojusznikami z NATO, ani też przed opinią publiczną całego świata. Myślę, że tutaj wszystko powinno być jasne i przejrzyste – zaznaczył szef gabinetu prezydenta.

Jak poinformował w środę prezydent Andrzej Duda po naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, nic nie wskazuje na to, że zdarzenie w Przewodowie – to intencjonalny atak na Polskę i nie mamy żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję. Jak przekazał prezydent „jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta, która służyła obronie przeciwrakietowej, czyli była użyta przez siły obronne ukraińskie”.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. PAP/Wojtek Jargiło

Exit mobile version