Bezpieczeństwo międzynarodowe to element szkolenia studentów uczelni wojskowych z Polski, Bułgarii, Estonii i Włoch, które rozpoczęło się w Dęblinie. Pomysł takiego kursu zrodził się w Lotniczej Akademii Wojskowej po agresji Rosji na Ukrainę.
– Chodzi o pokazanie, co siły powietrzne mogą zaoferować w kontekście bezpieczeństwa. A jest to chociażby ogromnie odpowiedzialna praca logistyków – mówi podpułkownik dr inż. Andrzej Truskowski, prorektor ds. kształcenia Lotniczej Akademii Wojskowej. – My dostajemy ludzi specjalnie wyselekcjonowanych. Szczególnie na kierunki lotne. Natomiast widzimy w tym roku bardzo duże zainteresowanie związane właśnie z kierunkami naziemnymi. Dęblin to nie tylko lotnictwo. To też kierunki nawigacyjne, kontrola ruchu lotniczego, operatorzy bezzałogowych statków powietrznych i właśnie logistycy lotnictwa. W tym roku byliśmy zaskoczeni dużą liczbą kandydatów właśnie na ten kierunek. Bardzo ważny i potrzebny kierunek, nie tylko w lotnictwie, ale w całym wojsku polskim.
CZYTAJ: O bezpieczeństwie międzynarodowym na szkoleniu w Lotniczej Akademii Wojskowej
– Pierwsze zajęcia skupiają się na wschodniej flance NATO i bezpieczeństwie jej środowiska. Z punktu widzenia poszczególnych państw perspektywa zagrożenia jest inna. Włochy będą patrzyły na to zagrożenie inaczej. Bułgaria, choć też zagrożona bezpośrednio przez Federację Rosyjską, spogląda na inne elementy Rosji niż my – na te, które znajdują się w pobliżu Morza Czarnego, a nie Bałtyckiego – mówi major dr Daniel Michalski, kierownik Katedry Studiów nad Bezpieczeństwem Lotniczym Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. – Jednak nie chodzi o to, żeby wskazywać na różnice, a pokazywać, że pomimo różnic możemy współpracować.
CZYTAJ: „Stać razem i walczyć razem”. Podchorążowie z krajów NATO szkolą się w Dęblinie
– Przezornie nigdy nie zakładałem „różowych okularów” i nie sądziłam do wojny nigdy nie dojdzie, a 25 lat służby po prostu sobie odsłużę. Z tyłu głowy zawsze miałam myśl, że coś się może wydarzyć i chcę na to być gotowa – opowiada sierżant podchorąży Kinga Grabska z Akademii Wojsk Lądowych. – Teraz na pewno więcej ludzi bierze taki scenariusz pod uwagę, więcej zaczyna się interesować geopolityką. Jest to ważne, bo gotowość na daną sytuację daje nam dużo pewności, że będziemy w stanie zareagować. Możemy już wcześniej wymyślić scenariusze i przygotować się na działania ewentualnego przeciwnika. Ważne jest, aby te scenariusze omówić wśród przedstawicieli innych krajów, żeby współdziałanie międzynarodowe też było przygotowane.
– Zdajemy sobie sprawę, że sojusz NATO stanowi bardzo ważny element bezpieczeństwa międzynarodowego – mówi włoski podchorąży Francesco Rebuzio. – Musimy walczyć o każdy kraj, który zostanie zaatakowany przez armię wroga. Mamy zaszczyt stać razem i walczyć razem – jak głosi motto NATO. Z tego powodu musimy zwiększać wyszkolenie i rozwijać nasz system obronny, aby zapewnić bezpieczeństwo, zarówno w powietrzu, jak i na morzu czy lądzie. To jest nasz cel, to cel NATO na najbliższe lata.
– Każdy, kto wybrał taką ścieżkę jak my, czyli flaga na ramieniu chodzenie na co dzień w mundurze, był przekonany, że chce to robić. Są tutaj też inne aspekty, jak latanie, aczkolwiek pozostają na drugim miejscu – stwierdza kapral podchorąży Wiktor Dankowski, szkolący się na pilota samolotu transportowego. – Mimo tego, co dzieje się za wschodnią granicą, wszyscy mamy głowy dzielnie podniesione do góry i chcemy służyć.
– Jesteśmy bezpieczni, bo sami tworzymy to bezpieczeństwo. Musimy rozwijać potencjał sił zbrojnych, a Sojusz Północnoatlantycki – jest tylko i aż – gwarantem, że inne państwa starają się znaleźć wspólne zrozumienie środowiska bezpieczeństwa – stwierdza major dr Daniel Michalski.
– Jak wszyscy wiemy, głównym hubem strategicznym NATO, jeśli chodzi o dostarczenie pomocy na kierunku ukraińskim, jest lotnisko Rzeszów-Jasionka. To bardzo potężne przedsięwzięcie pod względem organizacyjnym i logistycznym. Lotnictwo NATO, które tam ląduje, potrzebuje różnych przedsięwzięć, które muszą być realizowane przez polskie wojsko i władze cywilne – stwierdza podpułkownik Andrzej Truskowski. – Ale lotnictwo również oczekuje zapewnienia bytowania załóg, tankowania sprzętu. Widzimy, co się dzieje na polskim niebie, od lutego jest na nim bardzo duży ruch. Ktoś to musi skoordynować, zabezpieczyć, sprawić, żeby niebo było bezpieczne. Stąd bardzo duża rola tego typu szkoleń, bo tematyka tego kursu wybiega naprzeciw oczekiwaniom.
Kurs potrwa do 30 listopada. Bierze w nim udział dwunastu podchorążych z różnych krajów i uczelni.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. archiwum