Coraz tłoczniej na chełmskim dworcu. Rośnie liczba uchodźców z Ukrainy

20221202 123623 2022 12 02 171359

Zwiększa się liczba uchodźców z Ukrainy, którzy przyjeżdżają do Polski. Jednym z punktów tranzytowych jest dworzec PKP w Chełmie, który odwiedziła dziś nasza reporterka.

12.35 to godzina, o której na pustym i cichym przez większą część dnia dworcu PKP w Chełmie robi się głośno i tłoczno. Ale tylko na chwilę. Wtedy na stację wjeżdża pociąg z Kijowa, którym podróżuje zazwyczaj od 270 do 390 osób. – To jeden z dwóch pociągów, które wjeżdżają do Chełma z Ukrainy – mówi dyrektor Departamentu Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Chełm, Monika Zaborek-Turewicz. – Pociąg Kijów – Warszawa jest rano, o godzinie 6.30-6.40, w zależności od tego, jak zakończy się odprawa w Dorohusku, i około 200 osób przyjeżdża tym pociągiem. Natomiast pociągiem Kijów – Chełm, który jest o 12.30, przyjeżdża od 270 do 390 osób. To są takie przedziały. Dzisiejszego dnia były 323 osoby. 

CZYTAJ: Chełm: Codziennie z Kijowa przyjeżdża ok. 300 uchodźców

Pociągiem z rodziną przyjechała z Kijowa pani Swietłana. Jak mówi, sytuacja w kraju jest teraz bardzo trudna. – Niestety, sytuacja jest bardzo trudna, ale dalej wierzymy w zwycięstwo. Bardzo trudno przebywać bez światła, szczególnie seniorom czy dzieciom. Ale jesteśmy silni, wytrzymamy i zwyciężymy. 

Kobieta dodaje, że podróż ze stolicy Ukrainy upłynęła dość spokojnie. – Jazda pociągiem była bardzo przyjemna – ciepło, komfortowo, straż graniczna była miła, wszystko było dobrze. Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce i Europie za pomoc, którą otrzymujemy jako kraj w tak trudnym czasie. Warto pamiętać, że jesteśmy bratnimi narodami i powinniśmy zawsze pomagać sobie nawzajem. To jest bardzo ważne dla naszego państwa, a także dla spokoju. 

– Od 2 tygodni w pociągu, który jedzie z Kijowa do Chełma, podróżują też uchodźcy, którzy koleją dotarli z Charkowa do stolicy Ukrainy – mówi dyrektor Monika Zaborek-Turewicz. – Od 18 listopada na terenie Ukrainy został wprowadzony pociąg Charków – Kijów i w Kijowie 4 wagony tego pociągu są doczepiane do pociągu, który przyjeżdża do Chełma. Ten pociąg Charków – Kijów jest co drugi dzień, w dni parzyste. Wtedy odnotowujemy zwyżkę – 80-100 osób więcej w tym pociągu, który przyjeżdża do Chełma. Na ten moment ok. 95-98 procent osób, które przyjeżdżają do Polski przez Chełm, udaje się w podróż dalej – jedzie do miast zachodniej Polski lub do krajów zachodniej Europy. 

CZYTAJ: Lubelskie w gotowości na kolejną falę uchodźców z Ukrainy

Chełm pełni w tym momencie głównie funkcję tranzytową, ale punkt recepcyjny działający w schronisku młodzieżowym nie jest pusty. – W punkcie recepcyjnym, który prowadzimy na terenie miasta Chełm, w tym momencie w schronisku młodzieżowym przy Czarneckiego 8, codziennie mamy od kilku do kilkunastu osób, które w Chełmie na jakiś czas zostają – mówi Monika Zaborek-Turewicz. – W tym punkcie recepcyjnym mogą odpocząć, przenocować, dostać gorący posiłek, kawę, herbatę, suchy prowiant. Z reguły te osoby również udają się w podróż dalej. Na ten moment sytuacja jest opanowana.

– Cały czas obserwujemy sytuację i staramy się reagować na bieżąco – dodaje Monika Zaborek-Turewicz. – Na bieżąco, tak jak miasto monitoruje codziennie informację o liczbie przybywających uchodźców, tak też na bieżąco reagujemy. Jeżeli będzie taka potrzeba, otworzymy punkt recepcyjny, który będzie mógł pomieścić większą liczbę osób. W tym momencie na liście wojewody jako punkt recepcyjny ze statusem „zawieszony” występuje budynek miejskiej hali sportowej MOSiR z liczbą miejsc 520 łóżek, które można tam pomieścić.

Obecnie codziennie koleją do Polski przez Chełm dociera od 500 do 600 osób.

Oba pociągi jeszcze tego samego dnia wracają do Ukrainy. Przed wzmożeniem działań wojennych prowadzonych przez Rosję przeciwko Ukrainie, tymi pociągami wracało do kraju około 500-600 osób, teraz jest to około 300 osób. 

MaK / opr. WM

Fot. MaK

Exit mobile version