Około 100 pracodawców z całego regionu zaprezentowało w Lublinie swoje oferty zatrudnienia dla osób uciekających przed wojną. W Targach Lublin odbyło się „polsko-ukraińskie spotkanie dla pracy”.
– Widzimy, że dużo osób szuka pracy i chcieliśmy im ułatwić ten proces – mówi Michał Wójcik z Miejskiego Urzędu Pracy w Lublinie. – Od lutego pomagamy tym osobom, natomiast brakowało takiego miejsca i takiego momentu, w którym osoby, które już zamieszkały tymczasowo bądź na dłużej na terenie miasta Lublina i okolic, żeby było takie miejsce do porozmawiania, spokojnego, ale już twarzą w twarz, bez pośrednictwa ze strony urzędów, bezpośrednio osób, które poszukują zatrudnienia z pracodawcami, którym zależy na pozyskaniu rąk do pracy.
CZYTAJ: Spotkanie integracyjne w Spilno. Polacy i Ukraińcy wspólnie przygotowali ozdoby świąteczne
– Poszukujemy przede wszystkim rehabilitantów, pracowników informatycznych, pracowników rejestracji, pielęgniarek – mówi Natalia Matczyńska z Centrum Medycznego Sanitas. – Główną przeszkodą jest brak znajomości języka polskiego, co też rozumiemy, ale osoby, które przyjeżdżają muszą się z tym liczyć, że bez języka trudno jest znaleźć pracę w dziedzinach bardziej zaawansowanych. Zainteresowanie jest. Było kilka osób rehabilitantów z Kijowa, z Charkowa, informatyków dość zaawansowanych. Jest też sporo osób młodych, które mówią już po polsku, niektórzy dużo lepiej.
– Jest dużo możliwości, można znaleźć pracę, dopytać – mówią uchodźcy. – Wcześniej szukaliśmy w różnych miejscach. A tu jest wszystko w jednym. Mam wrażenie, że im więcej Ukraińców przyjeżdża do Polski, tym mniej pracy zostaje, ale mimo wszystko uważam, że znaleźć pracę można.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Polsko-Ukraińskie Mikołajki w Spilno Lublin
Czy przedsiębiorcom opłaca się zatrudniać pracowników z Ukrainy? – Pamiętajmy, że uchodźcy z Ukrainy, czy w ogóle cudzoziemcy szukający pacy w Lublinie, mają dosyć sprecyzowane plany życiowe – mówi Mariusz Sagan z Wydziały Strategii i Przedsiębiorczości Urzędu Miasta Lublin. – My je znamy, są prowadzone badania, wiemy ile procent uchodźców chciałoby zostać i w jakim okresie, w związku z czym ten zasób osób, które mogą tu zostać dłużej niż pół roku czy rok jest bardzo duży.
– Bardzo dużo ludzi przychodzi, pyta, ale u nas jest ten problem, że nie jesteśmy z Lublina – mówi Ewa Bartnik z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Bychawie. – Ludzie wolą tutaj, na miejscu. Zatrudniamy kilka osób. Na początku wojny kilka osób przyjęliśmy. To są panie, które bardzo dobrze się dogadują, nie ma bariery językowej, bardzo solidnie pracują i jesteśmy z nich zadowoleni.
Czy jest luka? Którą te osoby wypełniają? – Tak. Mamy problemy, szczególnie jeśli chodzi o stanowiska specjalistyczne – dodaje Ewa Bartnik.
– Ogólnie dostęp do rynku pracy, do pewnych szans związanych z ekonomią to jedna z podstawowych potrzeb każdego człowieka – mówi Marco Procaccini, wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców. – Musimy płacić czynsz, kupować jedzenie czy opłacić edukację, ale jest w tym wszystkim jeszcze jeden ważny element, związany z ludzką godnością. Praca daje nam jakąś pozycję w społeczeństwie.
– Problem jest tylko w chęciach. Kiedy są chęci, to można znaleźć wszystko – podkreślają uchodźcy.
„Polsko-ukraińskie spotkanie dla pracy” zostało zorganizowane przez Miejski Urząd Pracy, wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców, a także Lubelski Społeczny Komitet Pomocy Ukrainie.
CZYTAJ: „Takiej przestrzeni Lublin do tej pory nie miał”. Spilno zintegruje Polaków i Ukraińców
InYa/ opr. DySzcz
Fot. Łukasz Syska, Miejski Urząd Pracy w Lublinie / nadesłane