Około 5 milionów ton żywności marnuje się w Polsce każdego roku. Problem z nadmiarem jedzenia widoczny jest szczególnie po każdych świętach. Wiele dobrych jakościowo produktów ląduje na śmietniku, a mogłyby zapełnić chociażby jadłodzielnie, które pojawiają się w coraz większej liczbie miast.
W Puławach od niedawna funkcjonują 2 takie miejsca i mieszkańcy chętnie z nich korzystają. – Często korzystam. Wiele rzeczy mi się przydaje. Mam syna i nie przelewa nam się. Jak mi coś zbywa, też przynoszę. U mnie nie ma marnowania żywności. Staram się kupować tyle, żeby starczyło. A nawet jeśli kupię więcej, mam komu dać. Ja nie marnuję żywności. Przed chwilą wyrzucałam śmieci. Został mi kawałeczek suchego chleba, wyrzuciłam go wronkom, niech sobie zjedzą – opowiadają mieszkanki Puław.
– Dzielimy się jedzeniem, szczególnie tym, które dzisiaj się marnuje – mówi Taras Semeniuk z Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej. – Mamy taki problem, że wiele produktów się wyrzuca. Jak sobie z tym radzimy? Dzielimy się i zostawiamy produkty w naszej jadłodzielni. Po drugie, jutro (28.12) o godzinie 11.30 będziemy mieli zbiórkę żywności. Przywozimy jedzenie ze sklepu i zapraszamy ludzi, którzy mogą z niego skorzystać. Kolejnym naszym pomysłem jest, żeby w sobotę 31 grudnia o godzinie 14.00 zrobić wspólny obiad dla osób korzystających z naszej jadłodzielni.
CZYTAJ: Nowa jadłodzielnia w Puławach. To już druga w mieście
– Po Wigilii zostało dużo jedzenia, bo nie wiedzieliśmy dokładnie, ile osób przybędzie – mówi Michał Stachyra z Fundacji KZMRZ, inicjator i pomysłodawca zbudowania jadłodzielni w Kazimierzu Dolnym i inicjatywy „Wigilia dla samotnych” w Puławach. – Ale to jedzenie się nie zmarnowało. Było rozdawane przez następne 2 dni osobom potrzebującym, które zgłaszały się do nas systematycznie. Przychodzili do nas Ukraińcy, samotne kobiety z dziećmi i ubodzy mieszkańcy Puław. Część jedzenia trafiło do 3 jadłodzielni w regionie: 2 puławskich i 1 w Kazimierzu. Udało się też rozwieźć to jedzenie do ubogich rodzin w regionie.
– Problem marnowania żywności jest widoczny szczególnie podczas świąt – dodaje Michał Stachyra. – Sam uczestniczyłem w nadprodukowywaniu żywności na święta, bezsensownym kupowaniu jedzenia. Potem jest problem, co z tym zrobić – część albo się zamraża, albo wyrzuca. Po to właśnie powstały jadłodzielnie, by to jedzenie nie było wyrzucane. Jadłodzielnia jest nowym pomysłem, ale w śmietnikach były takie skrzyneczki z napisem „chleb”. To były takie pierwsze jadłodzielnie w Polsce. Zawsze wrzucano tam chleb dla potrzebujących czy dla ptaków. Teraz mamy większe jadłodzielnie z lodówkami.
CZYTAJ: Nie wyrzucaj, podziel się. Lubelska jadłodzielnia działa także w Boże Narodzenie
– Wykorzystujemy każdą żywność, jaką otrzymujemy od naszych sponsorów – mówi Wojciech Wiejak, kierownik Schroniska im. św. Brata Alberta w Puławach. – To ludzie dobrej woli – czy to okoliczni rolnicy, czy mieszkańcy Puław, którzy mają za dużo jakichś produktów. Część ląduje pewnie w jadłodzielni, ale część przyjeżdża do nas. My z radością i chętnie je przyjmujemy. Dużo prywatnych osób wspomaga nas poprzez przekazywanie żywności – czy to płodów rolnych, czy to puszek, czy świeżo zrobionych potraw. Jest też jedna piekarnia, która zaopatruje nas w słodkie bułki, pączki, ciasta.
– Jesteśmy kuszeni różnego rodzaju promocjami, a potem nie do końca jesteśmy w stanie to wykorzystać – zauważa Paweł Romański ze Spółdzielni Socjalnej „Inicjatywa”. – Łapiemy się na sztuczki marketingowe. Dobrym sposobem na niemarnowanie jedzenia jest robienie sobie listy zakupów i kupowanie konkretnie tych rzeczy, których potrzebujemy, które są w przepisie albo na taką liczbę osób, jaka wiemy, że do nas przyjdzie. Nie na bogato, z zapasem, tylko tak, żeby to po prostu zużyć. Przede wszystkim nie wyrzucajmy jedzenia. Dobrą praktyką, którą od kilku lat obserwuję, jest robienie spotkań pracowniczych nie przedświątecznych, tylko poświątecznych. Nie kupuje się na nie jedzenia, tylko przynosi je z domu – tą żywność, która została po świętach. To sposób na niekupowanie kolejnych porcji jedzenia, a zużywanie tego, co każdy w domu przez święta wyprodukował.
CZYTAJ: Nie marnujmy jedzenia. W Kazimierzu Dolnym ruszy Jadłodzielnia
– Zachęcam każdego, żeby przynosić jedzenie do nas na ul. Kraszewskiego 6 lub do jadłodzielni na hali targowej. Mamy tutaj sporo miejsca. Gdyby zabrakło, możemy nawet przechować u siebie i później uzupełnić tę lodówkę. Nie można się tego wstydzić. Tak naprawdę jeśli dzielimy się żywnością, to radzimy sobie z problemem ogólnoświatowym – podkreśla Taras Semeniuk.
Przypomnijmy, że na terenie powiatu puławskiego od ponad roku jadłodzielnia działa także w Kazimierzu Dolnym. Jest zlokalizowana przy dworcu autobusowym.
ŁuG / opr. WM
Fot. pixabay.com