Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią najubożsi mieszkańcy Lublina spotkali się na Wigilii Dobroci w Bractwie Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. Wsparcie mogło dziś znaleźć 450 osób, dla których poza wigilijnymi potrawami przygotowano również paczki z produktami, z których można przyrządzić potrawy świąteczne w domu.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Wigilia Dobroci w kuchni św. Brata Alberta
– To symboliczny czas odrodzenia, który przeżywamy razem z najbardziej potrzebującymi – mówi biskup Mieczysław Cisło. – To jest promocja człowieczeństwa, godności, tego, że nie są pozostawieni sobie. Na co dzień to są gesty ludzkiej dobroci, kiedy ta kuchnia funkcjonuje i mogą się tutaj posilić. Ale to jest jak gdyby „podaż rzeczowa”. Natomiast dzisiaj, kiedy biorą do ręki opłatek i dzielą się nim ze sobą, to jest sytuacja niecodzienna. Dlatego tak bardzo potrzebne są tego typu spotkania.
– Wracamy po dwóch latach przerwy – mówi Monika Zielińska, prezes zarządu Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. – Przyszykowaliśmy wsparcie dla 450 osób. W tamtym roku rozdawaliśmy tyko paczki. Tak samo dwa lata wcześniej, bo przed świętami rozpoczął się okres pandemiczny.
CZYTAJ: Pomoc i poczucie wspólnoty. Wigilia Dobroci w Bractwie Miłosierdzia im. św. Brata Alberta
– Gotuję dla bezdomnych – opowiada pani Anna. – Przygotowania trwają kilka dni. Jednego dnia przygotowujemy śledzie, drugiego dnia buraczki. Wcześniej była przygotowana kapusta, dzisiaj była doprawiana. Przysmażane są też pierogi.
– Staramy się, żeby to był rzeczywiście taki standardowy świąteczny posiłek: bigos, sałatka, śledzik, barszcz – mówi Olga Tuźnik, odpowiedzialna za fundraising w Bractwie. – Takie święta, jakie przeżywamy w naszych domach rodzinnych – dodaje.
– Są dobre paczki, dobre jedzenie i chyba każdy jest zadowolony, że może korzystać z takiego miejsca – mówią uczestnicy Wigilii Dobroci.
– Ten rok jest dość ciężki – przyznaje Monika Zielińska. – W ostatnich kilku miesiącach praktycznie dwukrotnie, jak nie trzykrotnie, zwiększyła się liczba potrzebujących pomocy osób samotnych, starszych. Pomagamy też całym rodzinom. Najwięcej osób z całymi rodzinami mieliśmy chyba w 2020 roku, kiedy zaczęła się pandemia. Pomagamy Ukraińcom – przychodzi do nas dziennie ok. 30-40 osób. Mamy dużo więcej osób, ale i mniejsze wsparcie od naszych darczyńców. Ze względu na wojnę w Ukrainie i na sytuację inflacyjną mamy spadek przychodów w stosunku do ubiegłego roku o ok. 40 procent. Dla nas to dużo, bo ceny wszystkiego idą bardzo do góry.
– Każda osoba otrzyma jeszcze dzisiaj świąteczną paczkę, w której będą artykuły z dłuższym terminem przydatności, czyli kasze, mąki, ryże. Ale będzie tam też majonez, groszek, kukurydza, śledzie, ciasto, wędlina, więc taka „Wigilia na wynos” – dodaje Monika Zielińska.
Kuchnia św. Brata Alberta mieści się przy ul. Zielonej 3 i jest kuchnią społeczną. Pracują w niej wolontariusze. Na ciepły posiłek przychodzi tu codziennie od 250 do 350 osób, w skali roku to 60 tysięcy posiłków.
Bractwo oprócz posiłków wydaje również osobom będącym w trudnej sytuacji odzież, pieluchy czy mleko dla dzieci, a także paczki żywnościowe.
RyK/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Michalski