Mija 36. rocznica Świdnickich Spacerów. W stanie wojennym była to forma oporu społecznego i protestu przeciwko kłamstwom komunistycznej propagandy.
Mieszkańcy Świdnika na pierwszy spacer wyszli w porze nadawania Dziennika Telewizyjnego 5 lutego 1982 roku. Spacery zostały zainicjowane przez działaczy podziemnej „Solidarności” w Świdniku, a sam pomysł jest przypisywany Janowi Kaźmierczakowi. Między 19.00, a 19.30 mieszkańcy wychodzili na główną ulicę miasta, a w oknach pojawiały się wyłączone odbiorniki telewizyjne.
– Obecna ulica Niepodległości przez tydzień spacerów była jak wielka arteria w dużym mieście; tyle nas było. To była w tamtym czasie najbardziej pokojowa manifestacja – mówi działaczka „Solidarności” Urszula Radek. – Jednocześnie dała nam ona poczucie więzi między mieszkańcami miasta. Kiedy się patrzyło na te „dzieciowiny”, które rodzice prowadzili wieczorem, budziło to radość, że jesteśmy razem. Taka była solidarność, taka jedność. I to nas budowało, to nas trzymało.
– To było coś ciekawego również ze względu na to, iż była tam zupełnie inna atmosfera, która nie kojarzyła się ze stanem wojennym. Bo ten dla wszystkich łączy się z ponurością i smutkiem. Natomiast Spacery były czymś dziwnym. To było wesołe wyście na ulice. Ludzie spacerowali, pozdrawiali się, uśmiechali się do siebie. To było naprawdę coś innego, niż widzieliśmy na co dzień w telewizji – opowiada Piotr Jankowski z Urzędu Miasta Świdnik.
– W takim miasteczku jak Świdnik akcja znakomicie się udała, bowiem kiedy na główną ulicę wyszło kilka tysięcy osób, było to dobrze widoczne i robiło wrażenie. Władze nie wiedziały początkowo, jak się temu przeciwstawić, bo karać ludzi za to, że wyszli na ulicę, było trudno nawet w warunkach stanu wojennego. Przesunięto więc po jakimś czasie porę godziny milicyjnej na wcześniejszą – mówi dr Marcin Dąbrowski z Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie
W Świdniku godzina milicyjna rozpoczynała się teraz już o godzinę 19.00. Nastąpiły represje, uczestników legitymowano, wyłączano światła, prąd i wodę.
– Wyłączyli nam światło i telefony. Pojazdami prywatnymi nie można było poruszać się po mieście. Esbecy wyciągali spacerowiczów, których mieli na oku. Mojego kolegę wywieźli 15 kilometrów za Świdnik i wypuścili w szczerym polu. Musiał wracać do domu na piechotę. Później były już zatrzymywania, kolegia – dodaje Urszula Radek.
Przykład Świdnika podziałał na inne miasta. Podobne akcje odbyły się potem w Lublinie, Puławach, a także w Białymstoku, Garwolinie czy Sochaczewie.
O 19.00 rozpoczęły się obchody upamiętniające Świdnickie Spacery. Ich uczestnicy złożyli kwiaty na placu przy fontannie, a następnie przeszli do centrum kultury. Tam o godzinie 19.30 odbył się koncert „Smak wolności”.
W materiale wykorzystano fragmenty piosenki „Pożegnanie z Marią” świdnickiego barda Jana Kondraka.
PaSe / MaG / opr. ToMa
Obchody 36. rocznicy Świdnickich Spacerów, Świdnik, 05.02.2018, fot. Mirosław Trembecki