Mieszkańcy Zamościa upamiętnili 77. rocznicę wysiedleń na Zamojszczyźnie. „Akcja Zamość” zakładała hitlerowski plan osadnictwa niemieckiego na ziemiach Lubelszczyzny. Aby zapewnić wolne tereny, Niemcy rozpoczęli bezwzględne pozbywanie się miejscowej ludności. Dzisiejsze (27.11) uroczystości odbyły się pod pomnikiem Ofiar Faszyzmu, a następnie w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych numer 4 z Oddziałami Integracyjnymi im. Dzieci Zamojszczyzny.
Wysiedlenia wspomina prezes zamojskiego Okręgu Polskiego Związku byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, Julian Grudzień. – Miałem wtedy tylko 4 lata – mówi w rozmowie z Radiem Lublin. – Najgorszy był moment, kiedy Niemcy przyjechali do wsi, wchodzili do zagrody, gospodarstwa. To był ranek. Do dziś widzę, jak idą przez nasze podwórko z pistoletami gotowymi do strzału. Matka ubrała mnie w swój kożuszek i on pomógł mi przetrwać zimę – dodaje.
– Na Zamojszczyźnie chyba nie ma rodziny, która nie doświadczyłaby tej eksterminacji okupanta niemieckiego – zaznacza dr Beata Kozaczyńska z Instytutu Historii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. – Szczególnie tragiczny był los polskich dzieci rabowanych rodzicom i wywożonych w transportach w nieznane. Jeden z tych transportów dotarł do Siedlec. Udało się uratować wiele maluchów zrabowanych rodzicom wcześniej na Zamojszczyźnie. Był to ogromny zryw społeczeństwa. Te dzieci przechodziły selekcję rasową i nie zostały zakwalifikowane na zniemczenie, a więc były bezwartościowe rasowo. Właśnie je Niemcy wywozili w nieznanym kierunku – dodaje.
– Prawie na każdej furmance był esesman z bronią w ręku, z psami. Bali się, żeby nikt nie uciekł – opowiada prezes zarządu Okręgu Związku Kombatantów RP w Zamościu, Tadeusz Pszenniak. – Z Zamościa do Skierbieszowa przyjechali nasiedleńcy z innych krajów. Oni zajęli miejsca tych wszystkich ludzi, którzy zostawili swoje dobytki życia: pełne magazyny ze zbożem, ziemniakami, z bydłem. Czuli się bardzo dobrze, a my nie wiedzieliśmy gdzie idziemy oraz co nas czeka – dodaje.
– Należy o tym pamiętać. Szczególnie dlatego, że świadków tych wydarzeń jest coraz mniej – twierdzi zastępca prezydenta Zamościa, Małgorzata Bzówka. – Tym bardziej, może ta pamięć uczestników jest potrzebna nam i miastu. Ważne jest to, żeby zwłaszcza lokalnie, historie Dzieci Zamojszczyzny były bardzo dobrze opracowywane i przekazywane młodzieży przez nauczycieli. Mam nadzieję, że pamięć o nich nie zaginie – dodaje.
Podczas akcji na Zamojszczyźnie Niemcy wysiedlili ponad 120 tysięcy osób, w tym blisko 30 tysięcy dzieci. Około 13 tysięcy spośród nich zmarło, a kilka tysięcy zostało wywiezionych do Niemiec.
W trakcie szkolnej części uroczystości dr Beata Kozaczyńska otrzymał Medal Prezydenta Miasta Zamość „Zasłużony dla Zamościa” w uznaniu za zasługi w upowszechnianiu informacji na temat wysiedleń Zamojszczyzny.
AlF / opr. PaW