W powiecie włodawskim pojawiło się kilkanaście nowych przypadków padłych dzików zarażonych wirusem afrykańskiego pomoru świń. Stało się to dwa tygodnie po tym, jak wojewoda lubelski złagodził obostrzenia dotyczące sprzedaży świń oraz zniósł zakaz organizowania targów, wystaw, pokazów lub konkursów zwierząt z udziałem tych zwierząt.
Pierwszy przypadek wirusa ASF u padłego dzika stwierdzono w gminie Wola Uhruska. – W okolicach miejscowości Kosyń myśliwy, który był na grzybach, trafił na dwie sztuki martwych dzików. Po analizie okazało się, że były one zarażone ASF – tłumaczy Leszek Jóźwiak, zastępca wójta gminy Wola Uhruska,
– Nie można nic sprzedać. Muszę tę zwierzynę trzymać, nie wiem co z tym zrobić, chyba sam muszę to wszystko skonsumować – zastanawia się rolnik z miejscowości Potoki, który hoduje 17 sztuk trzody chlewnej. – Nie zlikwiduje hodowli, bo z niej żyję. Z czego będą opłacał KRUS, podatki czy utrzymywał rodzinę? Teraz jest problem ze sprzedażą tuczników. Można z nich korzystać tylko na potrzeby własne, ale wtedy też są duże problemy. Trzeba pobierać próbki, robić badania, zawieźć do Włodawy, później z Włodawy do Puław. To duże utrudnienie dla rolnika – dodaje hodowca.
– Dziki tutaj chodzą, ale do mojego gospodarstwa nie zaglądają. Mam wszystko ogrodzone. Myśliwi nie reagują, nie ma odstrzałów. Latem dziki niszczyły zboża i łąki, a reakcji nie ma – tłumaczy mężczyzna. Według rolnika najpierw trzeba likwidować dziki, które stanowią zagrożenie dla gospodarstw.
– Zagrożenie jest większe niż do tej pory – przyznaje Arnold Sawicki, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Chełmie. – Wcześniej znajdowano dziki bardziej na północ od terenów powiatu chełmskiego. Wszystko wskazuje na to, że wirus i choroba w naturalny sposób przesuwa się w naszą stronę. Robimy wszystko, aby zminimalizować zagrożenie. Prowadzony jest odstrzał sanitarny dzików. Do końca listopada tego roku będzie to 570 sztuk zwierząt. Założenie jest takie, że zagęszczenie na terenie powiatu po wykonaniu planu ma wynosić jednego dzika na 10 km2 – tłumaczy.
– W ostatnim okresie jest coraz więcej padłych dzików. Wirus stwierdzany jest również w odstrzelonych zwierzętach, więc wirus wciąż bytuje w tym środowisku. Sytuacja jest taka, że w chwili, gdy powstanie nowe ognisko, zdjęte niedawno obostrzenia zostaną przywrócone – mówi Paweł Piotrowski, lubelski wojewódzki lekarz weterynarii.
Jak zapewniają służby weterynaryjne, mimo nasilenia liczby przypadków padłych dzików zarażonych ASF, choroba wyhamowuje, ponieważ udało się ograniczyć występowanie ognisk w gospodarstwach.
DoG / opr. KS
Fot. Dominik Gil