Wciąż nie ma porozumienia płacowego w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie. Związkowcy domagają się między innymi 800 złotych podwyżki.
Dziś (05.06.2018) dyrektor centrum dr n. med. Elżbieta Puacz, która kieruje placówką od lutego 2018 roku, przedstawiła pracownikom wynik zewnętrznego audytu. – Pod względem dawców krwi jesteśmy na ostatnim miejscu w Polsce, z wynikiem nieco ponad 20 osób na 1000 mieszkańców. Jeśli chodzi o ilość pobrań krwi na jednego pracownika, również jesteśmy na ostatnim miejscu w kraju. Tymczasem biorąc pod uwagę wynagrodzenia zajmujemy 4. miejsce od góry i ponad średnią krajową – mówi Elżbieta Puacz.
Te dane są ważne, bo finansowanie placówki wynika z pozyskiwania krwi i przekazania jej do szpitali zgodnie z cennikiem Ministerstwa Zdrowia.
Spór dotyczy między innymi podniesienia płac pracownikom o 800 złotych, a także podwyżki wynagrodzeń za pracę w weekendy i podczas akcji terenowych poboru krwi oraz uregulowania płatności nadgodzin.
– Jesteśmy w stanie pójść na kompromis, ale z drugiej strony musi paść propozycja. Na razie żadnej nie ma – stwierdza przewodniczący zakładowego związku NSZZ „Solidarność” Szymon Lejawka. – To nie jest jednak tylko spór płacowy, ponieważ domagamy się zmian w organizacji pracy, aby była efektywniejsza. Ale musimy rozmawiać o konkretach – dodaje.
W przyszłym tygodniu związkowy spotkają się z dyrekcją RCKiK w Lublinie na rozmowach. W przesłanym rano oświadczeniu zapowiedzieli przeprowadzenie referendum strajkowego.
Spór w placówce nie ma żadnego wpływu na jej funkcjonowanie – zapewniają pracownicy. – Nasz protest nie jest skierowany przeciwko dawcom i dawcy go nie odczują.
TSpi
Fot. archiwum