Awanturą i przerwaniem sesji rozpoczęły się obrady Rady Miasta w Lublinie. Poszło o ogródki działkowe.
– Mieszkańcy Lublina domagali się od prezydenta wprowadzenia zapisów w miejskich planach chroniących ogródki działkowe – mówi reprezentująca jeden z ogrodów Izabela Radlińska. – Pewne rzeczy były robione pokątnie, ukrywane pewne informacje, które powinny być upublicznione. Okazało się, ze zapisy przygotowywane do Studium zagospodarowania przestrzennego tworzą bardzo poważne zagrożenie likwidacji ogrodów, o które walczyliśmy. Dopiero dzisiaj, po spontanicznym happeningu, pan prezydent obiecał nam odpowiedni zapis – twierdzi Radlińska.
– Sprawą uchwalenia studium zajmiemy się na kolejnej nadzwyczajnej sesji – zadeklarował przewodniczący Rady Miasta, Piotr Kowalczyk. – Studium jest tak ważnym dokumentem, uchwalanym raz na kilka czy nawet kilkadziesiąt lat, że wymaga on poświecenia całej sesji. A problem działek został dzisiaj rozwiązany. Bo, jeżeli prezydent mówi o tym, że będzie zapis pod nazwą „zieleń działkowa”, jest to największa ochrona dla mieszkańców.
– To, czego byliśmy świadkiem dzisiaj, to skandal. Mieszkańcy przyszli na sesję w bardzo dużej liczbie, złożyli do przewodniczącego rady miasta pisemne wnioski o możliwość zabrania głosu w dyskusji na temat studium. Platforma Obywatelska zdjęła jednak te punkty z porządku obrad, co wywołało bardzo negatywną reakcję mieszkańców, a prezydent zaproponował coś, co jest niespotykane. W czasie obrad rady miasta złożył propozycję jakiś innych spotkań, w innych salach – mówi przewodniczący klubu radnych PiS, Tomasz Pitucha.
Po prawie 2-godzinnej przerwie radnym udało się uchwalić porządek obrad. Jednym z pierwszych punktów była zgoda na na wzniesienie pomnika upamiętniającego postać ks. Idziego Radziszewskiego.
TSpi / opr. ToMa
Fot. Mirosław Trembecki