Tygrysy przetrzymywane na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie są wycieńczone. Na miejsce przyjechał weterynarz z poznańskiego zoo. W jego opinii zwierzęta są w tragicznym stanie. Zwierzęta od kilku dni są zamknięte w niewielkich klatkach w ciężarówce.
– Lekarz weterynarii nie miał żadnych wątpliwości, że tygrysom dzieje się krzywda – mówi rzecznik ogrodu zoologicznego w Poznaniu, Małgorzata Chodyła. – Te, które są jeszcze na ciężarówce, żywe, w klatkach są potwornie wyniszczone, potwornie wychudzone, oblepione odchodami. Smród jest straszliwy. Zwierzęta są w widoczny sposób bardzo poranione.
– Lekarz dokonał też oględzin zwłok tygrysa, który padł. Zwierzę było całe poranione. Tygrys po prostu próbował się wydostać – dodaje Małgorzata Chodyła.
CZYTAJ TAKŻE: Tygrysy utknęły na granicy. Czekają na pomoc
Zwierzęta, przewożone w klatkach w ciężarówce, wyruszyły 22 października z Włoch do Rosji. W trasę wyruszyło 10 tygrysów, ale jeden nie przeżył drogi. Strona polska przepuściła transport. Według rzecznika Izby Administracji Skarbowej w Lublinie, Marty Szpakowskiej, przewoźnik posiadał wymagane na polskiej granicy dokumenty. Transport cofnęła strona białoruska z powodu braku dokumentów weterynaryjnych.
Losem zwierząt zainteresowały się organizacje walczące o prawa zwierząt. Fundacja Animal Rescue Polska chce złożyć zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa podczas transportu tygrysów. – Zdaniem Fundacji mogło dojść do znęcania się nad zwierzętami – informuje Anna Plaszczyk z fundacji „Viva!”.
Decyzja o złożeniu zawiadomieniu do prokuratury przez organizacje walczące o prawa zwierząt została przyspieszona, bo późnym popołudniem pojawiła się informacja, że chęć przyjęcia zwierząt zadeklarował cyrk w Brześciu.
CZYTAJ: Tygrysy uwięzione w ciężarówce na granicy. Jeden padł
Wcześniej przedstawiciele organizacji pro-zwierzęcych zwracali uwagę, że – wbrew pojawiającym się informacjom, iż tygrysy jechały do ogrodu zoologicznego w rosyjskim Dagestanie – prawdopodobnie prawdziwym celem transportu był cyrk. – Żadne zoo nie transportuje w ten sposób zwierząt, w dodatku bez odpowiednich dokumentów. Nie znam też ogrodu, który przyjąłby 10 tygrysów – tłumaczy Anna Plaszczyk z fundacji „Viva!”.
MaK / opr. ToMa
Fot. i film Ogród Zoologiczny w Poznaniu / nadesłane