W Chełmie odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona bezdomności zwierząt. Wolontariusze, specjaliści i samorządowcy radzili nad zmianami – ich zdaniem archaicznych – przepisów. Długo dyskutowano o sterylizacji i kastracji czworonogów oraz o ich chipowaniu.
– Nie ma dnia, żeby nie było zgłoszeń odnośnie bezpańskich, bezdomnych zwierząt. Problem występuje już od wielu lat. Przekazujemy je przeważnie do schroniska. Jego pracownik podjeżdża, odławia pieski. Oczywiście, jeżeli się uda. Bo mają taki sprzęt, jaki mają i czasami pies ucieknie – mówi pełniący obowiązki Komendanta Straży Miejskiej w Chełmie Marek Huk.
– W momencie, w którym spotykamy bezdomne zwierzęta, mogą one stanowić zagrożenie dla nas, dla dzieci, ale także dla naszych zwierząt domowych. Mnóstwo zwierząt mnożymy bez sensu. Nie sterylizujemy kotów i psów. Wydaje nam się, że suka powinna mieć szczenięta raz w roku, bo inaczej zwariuje i źle odbije się to na jej zdrowiu psychicznym, co jest oczywistą nieprawdą. Ale takie mity funkcjonują. I w ich ramach, zamiast adoptować zwierzęta ze schronisk, tworzymy kolejne, które potem, wcześniej czy później, trafiają właśnie do schronisk – mówi Aneta Awtoniuk, behawiorystka zwierzęca, trenerka psów.
– Zaczął się okres wakacji. I znów pojawi się ten sam problem, że ludzie będą przed wyjazdem swoje zwierzęta wywozić do lasu czy okolicznych wsi. Są wprawdzie hotele dla zwierząt. Jeden z nich jest w Grabowcu koło Chełma. Ale w takiej placówce trzeba zapłacić. A za porzucenie zwierzaka grozi do 3 lat pozbawianie wolności – informuje Jarosław Kryszczuk, komendant Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt.
W Polsce problem z bezpańskimi zwierzętami jest większy niż w wielu krajach Europy Zachodniej. – Dla mnie fantastycznym przykładem jest Islandia. Gdy ktoś się pozbyć zwierzęcia, daje taką informację publicznie. To oczywiście wymaga od niego odwagi cywilnej, ale dzięki temu wolontariusze są w stanie znaleźć mu bardzo szybko nowy dom. Stąd tam schroniska w ogóle nie są potrzebne – opowiada Aneta Awtoniuk. – Trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje decyzję. Pierwszą – biorę psa i drugą – nie chcę już mieć psa. Na to Polacy jednak chyba nie są jeszcze gotowi.
– W Holandii władze lokalne są odpowiedzialne za bezdomne zwierzęta, więc każdy kot i pies, który chodzi po ulicy, musi zostać przez nie złapany i odstawiony do schroniska. I władze muszą za to zapłacić schronisku. Myślę, że wy właśnie zmieniacie się w kraj, w którym dobro zwierząt staję się bardzo ważne. My 100 lat temu zabijaliśmy nasze zwierzęta, psy dla nas pracowały. Teraz to się zmieniło. Mamy partie polityczne, działające na rzecz zwierząt. Wywierają one wpływ na to, co się obecnie dzieje w tej dziedzinie w Holandii, bo za każdym razem, kiedy jest coś do zrobienia w sprawie znęcania się nad zwierzętami, to właśnie one robią w tej sprawie dużo „hałasu” – stwierdza Isabel Sternam z Amsterdamu, prezes platformy „Fundacja Bezdomnych Zwierząt”.
Jedną z metod na zmniejszenie ilości bezdomnych zwierząt jest ich czipowanie. Chełmskie przychodnie weterynaryjne przeprowadzają akcie elektronicznego oznaczenia zwierząt. – Wszystkie instytucje, które zajmują się odnajdowaniem zwierząt, i gabinety weterynaryjne powinny posiadać czytnik czipów. I na tej podstawie odczytuje się indywidualny numer zwierzęcia. W związku z tym, że zbliża się okres wakacyjny, w którym zwierzęta się bardzo często gubią, dla własnego bezpieczeństwa powinny one być oznakowane – uważa Ziemowit Mielniczuk, jeden z chełmskich lekarzy weterynarii.
Chipowanie kosztuje 55 zł, ale Urząd Miasta Chełm w całości pokrywa ten koszt. Akcja prowadzona jest od miesiąca i potrwa do końca listopada.
W chełmskim schronisku przebywa w tej chwili 70 psów. Każdy psiak, który do niego trafia, jest sterylizowany lub kastrowany, a także znakowany elektronicznie.
DoG
Fot. archiwum