Zakład Ubezpieczeń Społecznych rozsyła informacje na temat prognozowanej wysokości naszych emerytur. Stosowne listy otrzyma 19 milionów Polaków.
– Co roku zastanawiam się jaki jest cel wysyłania tych listów z ZUS-u. Jeśli jest to cel informacyjny, to można mieć bardzo duże wątpliwości czy jest on spełniany – mówił gość popołudniowej Debaty Radia Lublin, Dariusz Standerski, ekonomista z Fundacji Kaleckiego i Uniwersytetu Warszawskiego. – W tym liście 19 milionów Polaków zobaczy bardzo dużo cyfr i prawdopodobnie ogromna większość, ja przynajmniej również, spojrzy od razu na dwie wyróżniające się cyfry. Pierwsza z nich oznacza przewidywaną wysokość emerytury, jeżeli zdecydujemy jutro porzucić pracę i zakończyć wpływy składek emerytalnych, a druga – przewidywaną wysokość emerytury jeśli będziemy pracować do osiągnięcia wieku emerytalnego.
– Jeżeli wyobrazimy sobie 35-letniego pracownika czy pracownicę, którzy zarabiają najniższą krajową, to w informacji ZUS zauważymy wysokość emerytury przy założeniu, że będą pracować do 67 roku życia – ponieważ musimy pamiętać, że obliczenia są według starych, uchylanych już niedługo przepisów – mówił Dariusz Standerski. – W pierwszym momencie widzimy więc, że coś może być nie tak. W drugim, od razu zauważymy, że chyba każdy z nas w przyszłości chce zarabiać więcej niż zarabia dzisiaj, a ZUS, wyliczając nam przewidywane emerytury, zakłada że będziemy zarabiać dokładnie co do złotówki tyle samo przez następne kilkadziesiąt lat. Tu jest trzeci problem: dostajemy informację na temat systemu, który powstał 18 lat temu i który był bardzo mocno zmieniony w roku 2011 i 2012 i dostajemy informację w niektórych przypadkach o roku 2045, 2050. Zakładamy, że ten system będzie nadal trwał w niezmienionym stanie. Te prognozy robione są na podstawie bardzo prostej metodologii. Poza tym, ZUS mówi nam jak będzie wyglądać nasze życie niekiedy w bardzo długiej perspektywie, a nie mówi jak będzie wyglądać nasze otoczenie gospodarcze. Żyjemy w momencie, kiedy nasze plany co do tego jak będzie wyglądać Polska sięgają roku 2030, a ZUS mówi jak będą wyglądać nasze emerytury.
– Bardziej złożone prognozy przeprowadził już ZUS dwa lata temu – mówił Dariusz Standerski. – Wynika z nich bardzo pesymistyczny obraz dla nas wszystkich, ponieważ ZUS nie tylko wyliczył dokładną wysokość emerytur w złotówkach, ale także tzw. wskaźnik zastąpienia, czyli jak nasza pierwsza emerytura będzie odnosić się do naszego ostatniego wynagrodzenia. Jeżeli w tej chwili ten wskaźnik wynosi ok. 50%, to wg wyliczeń ZUS-u w 2030-50 roku to może być 30%. Proszę więc sobie wyobrazić, że po pierwszym miesiącu na emeryturze dostajemy wszyscy 1/3, a nawet mniej, naszego ostatniego wynagrodzenia. To pokazuje ogromną słabość tego systemu.
Dariusz Standerski zaznaczył, że przede wszystkim należy spojrzeć na system całościowo: – Obecnie w niektórych częściach systemu mamy do czynienia z kadłubem tego, co zostało stworzone w 1999 roku. Te wszystkie instytucje, ZUS, OFE, subkonto w ZUS, tak naprawdę powodują ogromne koszty administracyjne, ale również powodują, że demografia, która nie gra na naszą korzyść, będzie w Polsce coraz groźniejsza.
– Platforma Obywatelska wprowadzając wyższy wiek emerytalny miała świadomość, że skutki tej reformy długoterminowe nie nadejdą za jej rządów – zaznaczył Dariusz Standerski. – Bardzo źle, że mówi się o zmianach tylko w kwestii wieku emerytalnego, ponieważ rząd cofając wiek emerytalny do poziomu, który wchodzi 1 października powinien jeszcze zaproponować reformę tego systemu, która upraszczałaby liczenie i dzielenie składek oraz stanowiłaby ubezpieczenie w tym momencie, kiedy tych pieniędzy zabraknie.
Pomysłem na to jest chociażby przekształcenie OFE w fundusze inwestycyjne w trzecim filarze, przekazanie części aktywów zgromadzonych w OFE do funduszy rezerwy demograficznej, czy też zmiana jeżeli chodzi o pracownicze programy emerytalne, które mają się stać programami kapitałowymi, do których będzie się zapisanym z góry. Te propozycje przedstawiane są jako opcje mające powiększyć stan naszych portfeli po przejściu na emeryturę.
– Mówienie w tej chwili o jakichkolwiek zmianach w OFE jest dość dziwne, kiedy z OFE tak naprawdę niewiele zostało i cała reforma związana z OFE przesunęła tak naprawdę pieniądze z jednego konta na drugie. Nadal mówimy o tych częściach systemu, które nie stanowią jego rdzenia – zaznaczył Dariusz Standerski.
Gość Stefana Sękowskiego powrócił również do tematu pism, rozsyłanych przez ZUS: – Co do tych liczb, które widzimy, to wcale nie jest tak, że jest jakieś konto w ZUS, gdzie każdy może pójść i zobaczyć kupkę pieniędzy w sejfie. Wszystkie pieniądze, które odprowadzamy teraz w ramach systemu solidarnościowego są przekazywane na emeryturę dla pokolenia, które obecnie pobiera to świadczenie. To miała być taka solidarność pokoleń, które mają się wzajemnie utrzymywać. Problem pojawi się kiedy liczba pracujących zrówna się z liczbą pobierających emeryturę.
SSęk (opr. DySzcz)
Fot. archiwum