Nie widać końca sporu pomiędzy Kołem Łowieckim „Diana” ze Stężycy koło Dęblina a starostą powiatu bialskiego. Prezes koła uważa, że starosta bezpodstawnie wypowiedział „Dianie” umowę dzierżawy obwodu łowieckiego. Przypomnijmy: włodarz powiatu zarzucał kołu niewywiązywanie się ze swoich zadań. Chodziło o nierealizowanie planów łowieckich oraz niewypłacanie rolnikom odszkodowań za wyrządzone przez zwierzynę szkody.
Z takim stanowiskiem nie zgadza się prezes koła – Marek Michalik. – Zarzut niewykonywania rocznych planów łowieckich nie ma odniesienia do rzeczywistości. My wykonujemy je w stosunku do planu podstawowego, czyli tego, który składamy do końca marca danego roku na rok następny – wykonujemy je w 130-150% rokrocznie. Zwiększamy także te plany o 20 do 50 sztuk w stosunku do planów podstawowych, czyli pozyskujemy finalnie około 120-130 sztuk dzika przez ostatnie 3 lata – wylicza.
Starosta bialski Mariusz Filipiuk jest przekonany, że koło nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Z dokumentów, które są w naszym posiadaniu ewidentnie wynika, że koło nie realizowało we właściwym stopniu planów łowieckich. Wszystkie skargi były przekazywane do koła z prośbą, aby te zajęło stanowisko w tej sprawie (…). Koła miejscowe lepiej realizują gospodarkę łowiecką. Są na miejscu, są dostępne – dodaje.
Ponad 300 rolników z gminy Międzyrzec Podlaski podpisało listę, że koło nie wywiązuje się ze swoich zadań. Dotyczy to m.in. szkód w truskawkach, ziemniakach czy na łąkach.
Dodajmy, że starosta bialski z tych samych powodów wypowiedział też umowy dzierżawy dwóm innym kołom łowieckim: „Ponowa” oraz „Szarak”.
MaT
Fot. pixabay.com
CZYTAJ TAKŻE: Trzy koła łowieckie straciły możliwość dzierżawy obwodów łowieckich