1 milion 300 tysięcy chorych odwiedza rocznie znachorów i uzdrowicieli – tak wynika z badań Głównego Urzędu Statystycznego. Jest to zjawisko utrzymujące się na tym samym poziomie od lat.
– Wizyty u znachorów nie wynikają z tego, że ludzie nie mają dostępu do lekarzy – mówi socjolog, profesor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie Włodzimierz Piątkowski: – To nie jest na zasadzie alternatywy, że wyłącznie leczą się u znachora albo uzdrowiciela. Najczęściej chorzy leczą się równolegle – tu i tu.
– Ludzie coraz częściej korzystają z takich usług. Wszyscy chcą być zdrowi – mówi Rusłan Czułowski, lekarz weterynarii i hirudoterapeuta: – Najczęstsze choroby, jakie można wyleczyć pijawkami, to na przykład zakrzepica żylna. Są również bardzo dobre wyniki w ginekologii. Czasami nawet udaje się wyleczyć endometriozę.
– Nie istnieje nic takiego jak lecznictwo alternatywne, nie istnieje nic takiego jak medycyna alternatywna. Jest albo medycyna albo szarlataneria – mówi Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej.
– W przypadku choroby przewlekłej medycyna może podleczyć chorego, ale nie wyleczyć całkowicie – mówi Włodzimierz Piątkowski: – Ludzie, wiedząc, że medycyna im nie usunie choroby chronicznej, chcą jednak polepszyć swoje samopoczucie i rozglądają się za jakimiś innymi możliwościami.
– Jest takie przekonanie, że pijawki wysysają złą krew. Nic podobnego, bo wysysanie krwi to dla pijawki pewnego rodzaju nagroda za to, co ona wtryskuje do organizmu – mówi Rusłan Czułowski: – Pijawki możemy traktować jako żywy zastrzyk. Ona wytryskuje do organizmu ok. 200 różnych hirudozwiązków.
Dlaczego ludzie nadal korzystają z medycyny alternatywnej? – Na tej samej zasadzie, że nie śpią w pokoju nr 13, że plują przez lewe ramię jak czarny kot przebiegnie drogę, omijają kobietę z pustym wiadrem. Korzystają więc i z takich rzeczy. Taka jest ludzka natura – zaznacza Leszek Buk.
– Jest to metoda rozmowy, przekonywania do tego, że rzekomo istnieje jakieś bioenergia, która ma charakter uzdrawiający. Jest to dokładne zapoznanie się z życiem pacjenta, z charakterem bólu, głęboki kontakt między niekonwencjonalnym terapeutą a pacjentem. Tego kontaktu niestety nie ma w zapracowanej, technicznej, spieszącej się biomedycynie – mówi Włodzimierz Piątkowski.
Lekarze podkreślają także, że korzystanie z lecznictwa alternatywnego jest niebezpieczne. Zalecają nie rezygnować z medycyny tradycyjnej, bo może mieć to negatywne konsekwencje zdrowotne.
InYa (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com