Mieszkańcy Dominowa w gminie Głusk skarżą się na uciążliwości związane z przebudową drogi wojewódzkiej nr 835. Wycinka drzew, brak wyceny wywłaszczonych gruntów czy brak konsultacji – to tylko niektóre z pretensji ze strony mieszkańców.
– Przed zatwierdzeniem projektu nie mieliśmy właściwie nic do powiedzenia – mówi Wiesława Misiarz, jedna z mieszkanek Dominowa. – Nam w tej chwili poszerza się pas drogowy o 5 metrów. Nie rozumiemy po co.
– Do istniejącej szerokości drogi, poza rowami, dołożymy ciągi pieszo-rowerowe po obu stronach drogi – mówi Andrzej Gwozda, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie. – Na środku wydzielimy pas do skrętów na posesje. Wyspy przy przejściach i skrzyżowaniach z ważniejszymi drogami będą wydzielone lewoskręty. Będzie też poprawa odwodnienia.
– Od pana dyrektora z Zarządu Dróg dowiedzieliśmy się, że jest za dużo działek, żeby z nami ktoś rozmawiał. Czyli my jesteśmy jak dzieci błądzące we mgle. Nam się robi co kto chce, bo zarząd wojewódzki wie lepiej, co nam potrzeba – dodaje Wiesława Misiarz.
– Konsultacje z mieszkańcami odbyły się w dwóch miejscowościach w momencie, gdy był tworzony projekt. Po zrobieniu projektu były tylko konsultacje decyzji środowiskowej przez 21 dni – to jest wymóg obowiązkowy, przepisowy. To, co zostało złożone do wniosku, będzie wykonane. Od tego nie ma już odstępstwa – mówi Andrzej Gwozda.
– Problem jest tutaj dość złożony, bo z jednej strony ta inwestycja jest potrzebna i musi być realizowana, a z drugiej strony rzeczywiście nie może być realizowana kosztem życia mieszkańców – mówi Marek Wojciechowski, radny województwa lubelskiego.
– Potraktowano nas od góry, zasłaniając się specustawą – mówi Józef Misiarz z Dominowa. – Nam się to nie podoba.
– Działamy na podstawie specustawy drogowej – mówi Andrzej Gwozda. – Jest to z urzędu wywłaszczenie gruntów niezbędnych pod budowę drogi. Tyle, ile trzeba. W momencie, gdy zamykamy projekt, wykonawcy mają okazane granice dokąd będziemy wywłaszczać. Jeżeli mieszkańcy się nie interesowali, to nic im na to nie poradzę. Na tym etapie można tylko prosić o łagodną pogodę, żebyśmy jak najszybciej mogli skończyć budowę.
A budowa, według planów, ma potrwać do października przyszłego roku. Przypomnijmy, że koszt inwestycji to ponad 90 milionów złotych.
MaTo (opr. DySzcz)
Fot. archiwum