Z jednej strony oskarżenia o antypolonizm, kłamliwe przypisywanie odpowiedzialności za Holocaust Polakom i tendencyjny dobór prelegentów. Z drugiej, zarzuty o wyrywanie niektórych wypowiedzi z kontekstu. Nie milkną echa ubiegłotygodniowej konferencji „Nowa polska szkoła historii i Holocaustu”, która odbyła się w Paryżu i wzbudziła ogromne kontrowersje wśród ekspertów i komentatorów. W jej czasie prof. Jan Tomasz Gross powiedział, że w czasie Holocaustu w krajach wschodnioeuropejskich „być może” połowa Żydów została zamordowana na miejscu, a nie w obozach zagłady. Zabijani byli we wsiach i miasteczkach, gdzie mieszkali.
W paryskiej konferencji uczestniczyła dr hab. Sabina Bober (na zdjęciu), kierownik Pracowni Dziejów Mniejszości Narodowych w Europie Środkowej i Wschodniej KUL.
– Pojechałam tam jako ekspert wydelegowany z Instytutu Pileckiego – wyjaśnia. – Już na początku miałam wrażenie, że konferencja jest wiecem politycznym, skierowany przeciwko polskiej partii rządzącej. Francuski organizator powiedział o zdarzeniach w Polsce – sytuacji sądów, wolności obywateli. Następnym punktem był wykład profesora Jacka Leociaka. Jego zachowanie jest dla mnie niezrozumiałe, zwłaszcza, że nie były to standardy naukowe.
Organizacje polonijne, które wystosowały list otwarty do organizatorów, zarzucały prelegentom, że oni „nie odpowiadają podstawowym wymogom rzetelności naukowej, a ich działalność nosi wyraźny, ksenofobiczny i antypolski charakter”. Chodzi nie tylko o prof. Jacka Leociaka, ale także prof. Jana Grabowskiego, prof. Jana Tomasza Grossa czy prof. Barbary Engelking.
– Pani prof. Engelking była nieobecna, a wyłącznie odczytano jej referat. Poglądy prof. Gossa są wszystkim znane, więc nie chcę odnosić się do jego wypowiedzi, ponieważ nie powiedział nic nowego – dodaje dr hab. Sabina Bober. – Chcę jednak zwrócić uwagę na badaczy polskich, którzy przyjechali za nasze pieniądze, pracują w polskich instytutach. Słuchając ich referatów, zastanawiałam się czy oni nie mają wiedzy historycznej, czy ich wiedza jest wybiórcza, czy to celowe działanie propagandowe? (…) Podczas konferencji nie można było zabrać głosu w dyskusji, zaś gdy padło pytanie dotyczące udziału Niemców w eksterminacji narodu żydowskiego – pytającej natychmiast został odebrany mikrofon. Nie są to standardy prowadzenia konferencji naukowych. (…) Czekam na reakcję ze strony władzy. Nie chodzi o blokowanie działań naukowych. Nie były to badania naukowe, to było szkalowanie (…).
Konferencja zbiega się z wypowiedzią szefa izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Israela Katza, który przywołał słowa byłego premiera sprzed 30 lat, mówiąc że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”. Teraz Polska po raz kolejny musi udowadniać całemu światu, że nie było polskich obozów zagłady i polski naród, jako jedyny, nie kolaborował z nazistami. Dlaczego tak się dzieje?
– U nas nie ma pozytywnej reklamy Polski za granicą. Przedrukowywane są książki z odpowiednią tezą, a badania te prowadzone są za nasze pieniądze – zaznacza dr hab. Sabina Bober. – Trzeba powiedzieć, że Centrum Badań nad Zagładą Żydów (założone przez prof. Engelking) było jednym z pierwszych, które podjęło badania. Jej efekty są w książce „I dalej jest noc”. W moim przekonaniu jest tam cała masa bzdur – uważa ekspert. – Niemożliwe jest, by policzyć, a szafowanie liczbami jest nie na miejscu, zaś te wymieniane – robią bardzo duże wrażenie. Jedna rzecz mnie boli: napuszczany jest naród przeciwko drugiemu narodowi. Często jeżdżę do Izraela, spotykam tam porządnych Żydów, którzy o Polsce mówią bardzo dobrze. Boli ich to, co przedstawiciel rządu powiedział publicznie. Deklarują chęć przyjazdu do Polski, by opowiedzieć, jak było naprawdę. (…) Słowa te obrażają wszystkich. Trzeba pamiętać, że bez polskiej pomocy nie dałoby się uratować tylu Żydów. W czasie wizyt w Izraelu wyjaśniam, jak się zachowywali Polacy i Żydzi. Nie można mówić, że Polacy byli tylko święci, a druga strona mówi, że było coś zupełnie innego. W takim przypadku mamy wojnę w mediach społecznościowych. Do czego to doprowadzi i komu to służy? – pyta. – Powinniśmy budować, a nie dzielić.
Z gościem rozmawiał Tomasz Nieśpiał.
ToNie / PAP / opr. KS
Fot. Dominik Szcześniak