Letnia Akademia Filmowa w pełni. Codziennie w Zwierzyńcu goszczą uznani ludzie kultury, a także widzowie, którzy biegają między kinami, gdzie cały czas odbywają się seanse, spotkania i imprezy towarzyszące.
Wśród gości jest reżyserka i scenarzystka filmu „Odnajdę cię”, który możemy teraz oglądać w polskich kinach, Beata Dzianowicz.
– To jest przeuroczy festiwal. Atmosfera jest wyluzowana, wakacyjna, ale jednak twórcza. Są świetne rozmowy, które czasem ciągną się do 2.00 lub dłużej. To są naprawdę nietuzinkowe rozmowy, ponieważ ludzie zadają pytania, których jeszcze nie słyszałam, a słyszałam już ich całkiem sporo. Udało się tutaj stworzyć atmosferę absolutnie niewyrachowanej miłości do kina. I to jest bardzo cenne. Wczoraj widziałam przepiękny film, „Wspomnienie lata”, który dopiero w grudniu będzie miał premierę i czuję się bardzo uprzywilejowana – mówi Beata Dziadowicz.
– W tym roku widzowie obdarzyli nas ogromnym zaufaniem – mówi Joanna Swacha, dyrektor Letniej Akademii Filmowej. – Mamy duży wzrost frekwencyjny, kolejki do kin i na spotkania z twórcami. Musieliśmy robić dodatkowe seanse filmów, na przykład „Zimnej wojny”. Na pewno na odbiór „Zimnej wojny” wpłynęła wizyta Adama Woronowicza, który przyjechał spotkać się z widzami. Ludzie chcą porozmawiać z twórcami tych filmów. Takim przykładem jest chociażby „Twój Vincent”. Była u nas kostiumografka Dorota Roqueplo. Spotkanie trwało prawie godzinę, ludzie byli zachwyceni. W tym roku obchodzimy 40-lecie powstania „Wodzireja”, filmu kultowego i, niestety, wciąż bardzo aktualnego. Odwiedził nas reżyser filmu Feliks Falk oraz aktor Bogusław Sobczuk, którzy również spotykali się z publicznością, zarówno przy „Wodzireju”, jak i przy kolejnym swoim filmie, czyli „Bohaterze roku” – dodaje.
– Dla widowni te filmy się wciąż w swoim stopniu ważności liczą. To zasługa artystów, którzy te filmy tworzyli i współtworzyli: reżysera, autorów zdjęć, aktorów, z moim kolegą ze studiów krakowskim Jerzym Stuhrem na czele – mówi Bogusław Sobczuk. – Każdy z nas miał jakąś swoją skromną część do ugrania w każdym z tych filmów. Z przyjemnością stwierdziliśmy, że to nie pokryło się patyną, która uniemożliwia prawdziwe i rzetelne przyjęcie tych filmów dzisiejszemu widzowi – dodaje.
– Jeżdżę na wiele różnych festiwali i powiem szczerze, że tutaj łączy się to, co jest kwintesencją kina, czyli swoboda i wyobraźnia, a z drugiej strony możliwości, które daje Zwierzyniec, czyli łono natury i piękno tego miejsca – mówi Edyta Kaszyca z DKF „Kaczątko” w Katowicach. – Jestem tu po raz dwunasty, co o czymś świadczy – dodaje.
– Na LAF przyjeżdżam z rodzicami od dziecka, więc kiedy osiągnęłam wiek 16 lat stwierdziłam, że muszę zostać wolontariuszką – mówi Karolina. – A że w tamtym roku było świetnie, poznałam wielu wspaniałych ludzi, obejrzałam ciekawe filmy i raz jeszcze mogłam poczuć atmosferę festiwalu, stwierdziłam, że przyjadę jeszcze raz – dodaje.
– Wydaje mi się, że w Zwierzyńcu jest trochę spokojniej niż na przykład na festiwalu w Kazimierzu Dolnym – mówi Michał Jędrzejek, który przyjechał na festiwal z Krakowa. – Jest tu bezpretensjonalna atmosfera, można spotkać różnych twórców. Nie ma nastroju celebryckiego, tylko bardziej studencki klimat oglądania filmów i późniejszych rozmów na ten temat. Jednocześnie Zwierzyniec jest świetnym miejscem do wypoczynku – dodaje.
Przed nami jeszcze cztery dni festiwalu, bogate w seanse i odwiedziny twórców. W programie m.in. wielokrotnie nagradzany dokument „Film dla Stasia” i spotkanie z reżyserką Moniką Meleń. Z widzami spotka się także Łukasz Palkowski po projekcji filmu „Najlepszy”. W ramach retrospektywy do Zwierzyńca ze Stanów Zjednoczonych przybył także wybitny dokumentalista Sławomir Grünberg, zdobywca nagrody Emmy.
AlF (opr. DySzcz)
Fot. Aleksandra Flis