Dwie lublinianki stworzyły nową formę wsparcia dobrym słowem. Powołały projekt o nazwie „LisTY”, który polega na odpowiadaniu na anonimowe wiadomości, wysyłane głównie przez osoby borykające się z problemami odżywiania bądź przykładające zbyt dużą wagę do swojego wyglądu. A to coraz poważniejszy problem w czasach, promowanego przez kolorowe pisma, kultu idealnego wyglądu.
Za inicjatywą stoją Ania, psycholog i psychodietetyk oraz jej koleżanka Paula. – Spotkałyśmy się na kawie, opowiedziałyśmy sobie swoje historie i stwierdziłyśmy, że, kiedy miałyśmy problemy, nie było wyciągniętej do nas ręki. Szukałyśmy jej, ale nie istniało takie miejsce. Było tylko idealne ciało, idealne zdjęcia, wszędzie promowano aktywność fizyczną, a nie funkcjonowała przestrzeń, w którym ktoś mówiłby o zdrowym podejściu do tych spraw.
– Chcemy sprawić, żeby te dziewczyny przestały być „więźniami” własnego ciała i po prostu zaczęły żyć. Bo one poza odchudzaniem i ciągłym zwracaniem uwagi na to, co jedzą i ile ma to kalorii, nie widzą nic. Nie mają znajomych, odwróciły się od rodziny, boją się porozmawiać z mamą czy przyjaciółką. O wiele łatwiej jest im napisać do nas anonimowo – wyjaśniają założenia inicjatywy twórczynie projektu „LisTY”.
– Istnieje w psychologii zjawisko tak zwanego „przedziału kolejowego”, gdzie siedzimy z obcymi ludźmi i otwieramy się wobec nich w takich tematach, których byśmy w swoich zwykłych relacjach nigdy nie poruszyli. Dotyczy to spraw, które są bardzo intymne lub związane z naszymi problemami, zwłaszcza tymi dotyczących relacji z ludźmi nam najbliższymi – wyjaśnia zasady działania tego projektu dr Andrzej Juros, z Zakładu Socjologii Zdrowia, Medycyny i Rodziny Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
– Bardzo często otrzymywane przez nas wiadomości zawierają po prostu słowo „pomóżcie”. Przekazujemy naszym korespondentkom rady, poparte metodami psychologicznymi i naszym doświadczeniem. Często te dziewczyny w odpowiedzi chwalą się swoimi postępami, tym, że nie zdarzają im się zachowania charakterystyczne dla anoreksji czy bulimii. A są to choroby, z którymi ciężko jest zmierzyć się samemu. Ale przy nich jest potrzebna pomoc specjalisty a nie on-line – wyjaśniają Ania i Paula.
– Uczono mnie jako psychologa, żeby nigdy nie dokonywać „ślepej diagnozy”, czyli takiej robionej na odległość. Musiałem zobaczyć pacjenta. Postawienie diagnozy wymagało kontaktu bezpośredniego. Natomiast tutaj zachowanie anonimowości nadużywa wielu rzeczy, które w kontakcie profesjonalnym są ważne dla pełnej oceny stanu osoby, z którą mam do czynienia – uważa dr Juros. – Takie rozwiązanie jest nieco zbliżone do telefonu zaufania, ale w nim staramy się bardzo szybko przenieść rozmowę na rzeczywistość realnej pomocy.
Psychologowie podkreślają, że każda forma wsparcia drugiego człowieka jest ważna, ale w poważnych przypadkach nic nie zastąpi fachowej porady. udzielonej pacjentowi twarzą w twarz.
Inicjatywę Ani i Pauli można odnaleźć pod adresem www.psychologiaciala.com.
LilKa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com