Mimo, że wybory samorządowe przed nami, w gminie Tarnawatka już teraz znamy ich rezultat. Zgłoszono tam tylko po 1 kandydacie do każdego z 15 okręgów wyborczych z jednego komitetu wyborczego – pod nazwą Nasza Gmina Tarnawatka. Jest to równoznaczne z tym, że w gminie wyborów do rady gminy nie będzie i radnymi zostaną ci kandydaci, którzy zostali zgłoszeni przez ten komitet.
Wybory się odbędą
– Nie oznacza to jednak, że w gminie nie będzie wyborów – mówi dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Zamościu, Anna Chrzan. – Radnymi zostają z mocy prawa wszyscy kandydaci zgłoszeni przez ten komitet. Natomiast odbędą się inne wybory do powiatu, sejmiku i na wójta. Na wójta będą głosować na jednego kandydata, odpowiadając „tak” lub „nie”. Jeśli kandydat otrzyma więcej niż połowę ważnie oddanych głosów zostanie wójtem.
– Kodeks wyborczy przewiduje, że w przypadku, gdyby wójt nie uzyskał 50% + 1 głosów oddanych za jego kandydaturą wówczas wybory są pośrednie i wójta wybiera rada – wyjaśnia Marian Szaławski, sekretarz gminy Tarnawatka. – W praktyce jest to rada, którą proponuje komitet wyborczy ten sam, z którego jest wójt. Najprawdopodobniej gdyby doszło do takiej sytuacji, to wójtem zostanie nadal Piotr Pasieczny.
Radni są znani w gminie
– Wszyscy jesteśmy zaskoczeni taką sytuacją – przyznaje Kazimiera Mandziuk, przewodnicząca rady gminy. – Mimo, że mieliśmy dodatkowy termin, aby zachęcić innych mieszkańców gminy, to nie mieliśmy chętnych. Nikt się nie zgłosił. W nowej radzie gminy będzie wielu radnych obecnej rady. W nowej radzie będzie 5 nowych radnych, ale oni nie są nam obcy.
– Pierwszy raz jestem radnym. Zawsze było po 3 kandydatów na wójta, po 4 było w okręgach – mówi Jan Machlarz, sołtys. – Ta rada była spokojna.
Ewenement w skali kraju
– Po raz pierwszy mamy taką sytuację. W Polsce chyba niewiele takich sytuacji było. Trudno ocenić dlaczego do takiej sytuacji doszło – dodaje Szaławski. – Poprzednio mieliśmy trzech kandydatów na wójta, więc była także druga tura. W tych wyborach złożyło się, że kandydaci kandydują również do rady powiatu, więc prawdopodobnie jest to powodem braku innych kandydatów.
W Tarnawatce jest dobrze
– Wydaje mi się, że ludzie chcą iść do rady, gdy uważają, że źle się dzieje. A tutaj jest naprawdę dobrze – dodaje Kazimiera Mandziuk. – Nie ma antagonizmów, wspólnie staramy się rozwiązywać problemy.
Przypadek gminy Tarnawatka to jedyna taka sytuacja na Lubelszczyźnie i prawdopodobnie jedyna w Polsce.
AlF
Fot. archiwum