Syn znanych lekarzy Mateusz K. w marcu ubiegłego roku został skazany na 12 lat więzienia. Chłopak przed sądem odpowiadał za zabójstwo swojej byłej dziewczyny, 21-letniej Anny S. Do zabójstwa doszło w 2013 roku w jej domu. Mateusz K. poderżną jej gardło, potem próbował popełnić samobójstwo. Najpierw chciał się podpalić we własnym samochodzie, potem rzucał się w nadjeżdżające na jezdni auta.
Chłopak jednak przeżył. Teraz wychodzi na wolność, bo sąd pozwolił mu na przerwę w odbywaniu kary.
Skazany Mateusz K. miał doznać poważnych ran po oparzeniach na dłoniach i w drogach oddechowych stąd w najbliższym czasie ma przejść operację w specjalistycznym szpitalu w Łęcznej, potem czeka go jeszcze rekonwalescencja. Ze względu na to sąd pozwolił mu na przerwę w odbywaniu kary i wypuścił na wolność. Przerwa ma trwać do 31 października. W tym czasie Mateusz K. nie będzie aż tak kontrolowany jak w areszcie śledczym. Matka zamordowanej Anny S. boi się, że zabójca może to wykorzystać i ucieknie zagranicę.
– W sytuacji, w której sąd penitencjarny miałby wątpliwości co do tego, że skazany nie wykorzysta przerwy zgodnie z przeznaczeniem, czyli nie uda się na operację i ucieknie z Polski, nie podjąłby takiej decyzji – tłumaczy rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie sędzia Dariusz Abramowicz.
Mateusz K. na wolność wyszedł 7 września. Matka zamordowanej (na zdj.) o tym fakcie została poinformowana dopiero 5 dni później.
– Na rozprawie, która trwała prawie dwa lata, nie widać było żadnych duszności i kłopotów z mówieniem. Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek przeszkadza mu w funkcjonowaniu ze względu na te obrażenia. Przed pierwszą rozprawą miałam wrażenie, jakby on mi się śmiał w twarz i mówił oczami: „ja już i tak stąd wyjdę niedługo i nie licz na to, że ja tu posiedzę”. To jest w ogóle szokujące. Sąd wypuścił mordercę, bo on musi iść na operację. Najbardziej mnie boli to, że prokuratura w ten sposób postąpiła i nie widziała przeszkód w udzieleniu mu dwumiesięcznego zwolnienia z aresztu. Nasze sądownictwo i nasze prawo nie chroni zwykłych ludzi tylko złoczyńców – żali się matka zamordowanej Anny S.
– Prokurator w toku posiedzenia nie oponował co do udzielenia przerwy w karze. Z opinii z ambulatorium z aresztu śledczego wynikało, jedynym miejscem do przeprowadzenia tej operacji jest szpital wolnościowy. Dlatego dysponując taką opinią i nie mając podstaw do jej kwestionowania sąd prawdopodobnie to postanowienie wydał – stwierdza rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.
Prawo do leczenia ma każdy warto jednak wciąż nad nimi sprawować kontrolę, tak aby uniemożliwić im ewentualną ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości.
Matka zamordowanej Anny S. twierdzi, że zabójca jej córki widziany był w Lubartowie. Miał wyglądać na zupełnie zdrowego.
POSŁUCHAJ: [[[audio;106069;141138]]]
MaTo / opr. Rog
Fot. archiwum