Próbki biologiczne od pierwszego w Lublinie pacjenta diagnozowanego w kierunku zakażenia koronawirusem zostały wysłane do Państwowego Zakładu Higieny. Lekarze uważają, że mało prawdopodobne jest, aby osoba ta była zarażona koronawirusem.
CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus: pacjent diagnozowany w SPSK1 w Lublinie
– Pacjent, który wrócił z Chin, został przyjęty na obserwację w środę – poinformował dziś (06.02) na specjalnej konferencji prasowej kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego numer 1 w Lublinie, prof. Krzysztof Tomasiewicz. – Takie badanie będzie dla tego pacjenta rozstrzygające. Będziemy mogli więc już potwierdzić albo prawie na pewno wykluczyć zakażenie koronawirusem.
– Pacjent nie ma objawów typowych dla koronawirusa. Są to objawy typowe dla infekcji dróg oddechowych – stwierdził prof. Krzysztof Tomasiewicz.
CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus w Lublinie? Jedna osoba jest diagnozowana
– Na terenie Lubelszczyzny hospitalizowany jest jeden obywatel polski, który przebywał w Chinach. Ma mało prawdopodobne podejrzenie zakażenia koronawirusem, ale – obejmując takie przypadki szerokim marginesem bezpieczeństwa – został hospitalizowany, żeby wykluczyć możliwość przeniesienia się ewentualnego, mało prawdopodobnego zakażenia na inne osoby – dodaje Irmina Nikiel, wojewódzki inspektor sanitarny w Lublinie.
– Prowadzimy obserwację w kierunku zakażenia koronawirusowego, natomiast nie jest to osoba z pewnym zakażeniem koronawirusem. Pacjent przebywa w sali jednoosobowej z izolacją oddechową. Do jego obsługi przeznaczone zostały konkretne osoby. To działania w pewnym sensie na wyrost, ale wynikające z sytuacji epidemiologicznej, z którą mamy do czynienia – wyjaśniał prof. Tomasiewicz.
– Na terenie województwa lubelskiego nie ma ludzi poddanych kwarantannie, natomiast pod czynnym nadzorem epidemiologicznym znajduje się obecnie 12 osób, w tym jeden obywatel Chin. To ludzie, którzy byli w Chinach lub mieli kontakt z takimi osobami – informuje Irmina Nikiel. – Czynny nadzór epidemiologiczny oznacza, że dwukrotnie w ciągu dnia pytamy te osoby o stan zdrowia, dowiadujemy się czy nie pojawiła się u nich temperatura, czy nie mają duszności albo innych objawów ze strony dróg oddechowych. Dzięki temu będziemy mogli wychwycić we właściwym momencie rozwijające się zakażenie i skierować taką osobę do szpitala, aby móc wykluczyć zakażenie, którego się tak wszyscy obawiamy.
– Służby epidemiologiczne trzymają rękę na pulsie. Dopóki nie mamy potwierdzenia zakażenia, nie ma sensu obejmować obserwacją połowy mieszkańców dzielnicy, bo doszlibyśmy do jakiejś paranoi – tłumaczy prof. Tomasiewicz.
Szpital przy ul. Staszica w Lublinie to jeden z kilku szpitali wyznaczonych do przyjmowania pacjentów z Lubelszczyzny na wypadek zarażenia koronawirusem.
PaSe / opr. ToMa
Fot. pixabay.com