Trzy studentki Uniwersytetu Medycznego w Lublinie już 21 sierpnia wylatują do Afryki, do szpitala misyjnego Mugana w Tanzanii. Będą tam pomagać najbardziej potrzebującym, a także tamtejszemu personelowi w codziennej opiece nad pacjentami.
Będzie to możliwe dzięki Projektowi AfricaMed stworzonemu przez lubelską fundację pod taką samą nazwą. Reporterka Radia Lublin towarzyszyła jednej ze studentek podczas pakowania.
– Zabieram wielką walizę, ale większość miejsca zajmują: potrzebny do szkoleń manekin do reanimacji i zaopatrzenie medyczne – mówi Joanna Janisz, która jest na czwartym roku medycyny. – Zabieramy silne środki ochrony przed komarami. Tak silne, że w Polsce się ich nie używa, ale w Afryce owady te przenoszą groźne choroby. Bierzemy też leki przeciw ukąszeniu skorpiona. Mam również rzeczy dla dzieci: na przykład bańki mydlane.
Ale studentki przygotowywały się do wyjazdu także w inny sposób. – Byłyśmy na survivalu, gdzie miałyśmy możliwość przeżycia 2 dni w namiastce życia w dziczy. Uczyłyśmy się rozpalać ogień w „bojowych” warunkach i obsługiwać broń – dodaje Joanna Janisz.
– Wyjazd jest to dla mnie zarówno szansą na rozwój, jak i misją. Będziemy mogły pomagać ludziom. Sądzę jednak, że ja też tam się wewnętrznie zmienię, poprzez doświadczenie, jakie zdobędę – uważa studenta położnictwa, Kasia Wilkosz.
Lubelskie wolontariuszki niezbyt denerwują się przyszłym pobytem w Afryce. – Lekko się stresuję, ale bardziej lotem. Już chciałabym być tam na miejscu – stwierdza Dagmara Futoma, studentka położnictwa, jednocześnie pracująca w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie.
Jednak, jak mówią osoby, które już odwiedziły ten kontynent, różnice pomiędzy nim a Europą są naprawdę duże. – Pierwszy wyjazd do Afryki to pewien szok kulturowy. Na samym początku musimy się nauczyć cierpliwości. Jeżeli umawiam się z ludźmi na konkretną godzinę, niekoniecznie jest to ta godzina, o której mówiliśmy, ale na przykład 2-3 godziny później. Często mieszkańcy Afryki mówią: wy macie zegarki, a my mamy czas – opowiada siostra Małgorzata Popławska, ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek NMP Królowej Afryki – Sióstr Białych, która po raz pierwszy pojechała na ten kontynent 14 lat temu.
– W Polsce a Afryce jest odmienna reakcja na śmierć i chorobę. U nas, gdy ktoś umiera, robi się wszystko, co można, żeby mu pomóc. Tam bardzo często nie robi się nic, bo nie ma: środków, leków, sprzętu medycznego, możliwości operacji. Ciężką chorobę przyjmuje się w Afryce z większym spokojem – stwierdza Aneta Kozioł, która już dwukrotnie pomagała w placówkach leczniczych na terenie Kenii.
Poczynania dziewczyn możecie śledzić na facebookowym fanpage’u AfricaMed. Fundacja wciąż poszukuje wolontariuszy.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Lilianna Kaczmarczyk