Blisko stu uczestników Zjazdu Lublinerów przeszło szlakiem swoich żydowskich przodków, prowadzonych na Umschlagplatz przy ulicy Zimnej w Lublinie. Stąd Niemcy wysyłali transporty lubelskich Żydów do obozu zagłady w Bełżcu. W ten sposób potomkowie dawnych mieszkańców żydowskiego miasta upamiętnili swoich bliskich.
Marsz przeszedł w ciszy i skupieniu – na zakończenie odmówiono modlitwę w języku hebrajskim
– Chcemy w ten sposób oddać hołd poległym – stwierdza Joanna Zętar z Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”. – Przyjechało ponad 200 osób, praktycznie z całego świata – ze Stanów Zjednoczonych, Izraela, Norwegii, Australii. I to, co jest dla nasz niezmiernie ważne, to, że przywieźli ze sobą swoje historie rodzinne.
Wśród uczestników zjazdu jest Judit Mayer, która od lat mieszka w Izraelu, a w Lublinie – jak sama mówi – została stworzona. Jednak to miasto to dla niej tragiczne wspomnienia. – Moja mama była lublinianką, tu przeżyła okupację, getto na Majdanie Tatarskim. Została ukryta przez Polaka. Jej cała rodzina zginęła. Oprócz mojej mamy wszyscy zostali zgładzeni już w pierwszym dniu akcji „Reinhardt” w obozie zagłady Bełżcu. Wczoraj byłam na Majdanku, gdzie mój ojciec przebywał 3 miesiące i 6 dni. Podczas pobytu w obozie mój tato miał możliwość dotknąć drutów elektrycznych, bo to było nie do wytrzymania. Pytałam się: tato, dlaczego tego nie zrobiłeś? Odpowiedział: miałem nadzieję, że przeżyję, żeby odpowiedzieć.
– Moja mama urodziła się w Lublinie i przeżyła wojnę. Gdy miała 15 lat ukrywała się, udając katoliczkę. Ojciec był z Otwocka. Od zamknięcia getta do zakończenia wojny był ukrywany przez pracownika kolei. W 1973 r. po raz pierwszy wrócił do Polski i przyjechał do Lublina, spotkać się z dziećmi człowieka, który go ocalił. Przywiózł im pieniądze, ubrania, bo wiedział, że w Polsce jest komunizm i nie stać ich na takie rzeczy – opowiada Robert Krochmalik. – W przyszłym roku zamierzam przyjechać tu z moim dziećmi i wnukami, żeby zapoznać ich z historią mojego ojca. W sumie będzie nasz 16 osób. Bardzo się cieszę, bo gdyby nie ten człowiek z kolei, nie byłoby nas tutaj
– To spotkanie z ludźmi ze świata, który odszedł, ale ja go znałam i pamiętam – mówi Wiesława Majczakowa. – Mieszkałam przy obecnym placu Singera i pamiętam dawną dzielnicę żydowską. To są ludzie i potomkowie ludzi, którzy byli kiedyś częścią tego miasta. Są oni teraz chodzącą pamięcią świata, który odszedł.
Zjazd Lublinerów potrwa do piątku. Na koniec zaplanowano wspólny szabat lubelski.
ZAlew
Lublinerzy na Szlaku Pamięci Żydów Lubelskich, 05.07.2017, fot. Piotr Michalski