Mieszkańcy Zażółkwi, Rońska i ulicy Kłosowskiego w Krasnymstawie protestują przeciwko bezczynności w sprawie drogi wojewódzkiej nr 842 biegnącej przy ich posesjach. Utyskują na zły stan nawierzchni, pękające w domach ściany, zamulony i zarośnięty rów odwadniający, ale przede wszystkim brak chodnika, bez którego nie mogą bezpiecznie przejść na przystanek, do sklepu czy do sąsiada.
Zebrali ponad 320 podpisów pod petycją w sprawie przebudowy drogi skierowaną do marszałka województwa, do dyrektora zarządu dróg wojewódzkich oraz do przewodniczących sejmiku wojewódzkiego, rady powiatu i rady gminy.
Inicjatorką protestu jest mieszkanka Zażółkwi Wanda Domańska, która, jak sama mówi, napisała list otwarty na Facebooku do Pana Boga, bo już nie wiedziała do kogo się zwrócić:
– Przez wiele lat na każdym zebraniu wiejskim prosiliśmy i nic się nie działo, w związku z czym został powołany społeczny komitet przebudowy tej szosy. Oflagowaliśmy całą wieś, wywiesiliśmy hasła z żądaniami przede wszystkim bezpieczeństwa. Na tej trasie było kilka wypadków śmiertelnych. Przy mojej szosie zginął młody motocyklista, zginęło dziecko, zginęła kobieta, która wiele lat była w Nowym Jorku, a tu idąc do sklepu zginęła na prostej drodze. Tyle już samochodów siedziało w rowach, w płotach. My nie mamy możliwości wyjścia na tę szosę. Jestem po ciężkiej chorobie, musiałam rozruszać organizm, więc z koleżanką próbowaliśmy spacerować wiosną, bo przecież zimą nie można wyjść, i uciekałyśmy tylko do stawów i na sąsiednią wieś, bo tam było trochę bezpieczniej.
– Nie ma chodnika, nie ma poboczy i piesi nie mają się którędy poruszać – mówi Grażyna Atras, sołtys wsi Zażółkiew. – To jest koszmar poruszać się po tej drodze.
– Wybudowanie chodnika z uwagi na istniejący pas drogowy i ukształtowanie terenu jest bardzo trudne do wykonania – mówi Andrzej Bas, kierownik Referatu Budownictwa, Gospodarki Przestrzennej i Ochrony Środowiska Urzędu Gminy Krasnystaw. – W kierunku północnym spływają wody opadowe, zarówno z posesji, jak dróg dojazdowych i pas drogowy jest zagospodarowany w ten sposób, że znajdują się ogrodzenia oraz bardzo wysokie skarpy od strony południowej tej drogi. Natomiast od strony północnej pas drogowy w niektórych miejscach ma granicę ok. 1-1,5 m od krawędzi asfaltu. Wybudowanie takiego chodnika wiąże się z przebudową istniejącego systemu zagospodarowania wód opadowych, którego praktycznie nie ma.
Mieszkańcy narzekają na olbrzymie natężenie ruchu samochodów ciężarowych, skutkiem czego w większości domów pojawiają się pęknięcia, na które nie pomagają żadne remonty.
– Wczoraj policzyłam sobie tiry – mówi Wanda Domańska. – 30 tirów na godzinę licząc przez 12 godzin to jest 360. Jeśli przyjdzie kampania buraczana i jedzie pięć, sześć tirów po 40 ton to przejeżdża 200 ton w jednej chwili. Występujemy w sprawie generalnej przebudowy tej drogi, budowy chodnika, zapewnienia nam bezpieczeństwa. Chcemy współpracy. Chętnie pomożemy. Jeżeli dokopią się do naszych mostków, gdzie są betony, to my chętnie te betony udrożnimy. Trzeba wpuścić ciężki sprzęt. Jesteśmy na to gotowi.
– Od kilku lat, sukcesywnie, wspólnie z samorządem miasta Krasnystaw, jak i powiatem krasnostawskim, składane były pisma o uwzględnienie w budżetach urzędu marszałkowskiego tej inwestycji i podjęcie działań szerszych, kompleksowych – mówi Edyta Gajowiak-Powroźnik, sekretarz gminy Krasnystaw. – W tych pismach było zawarte również zaangażowanie finansowe tych trzech samorządów.
– Stanowisko mieszkańców jest takie: protest będzie trwał dotąd, dopóki w budżetach województwa, powiatu, gminy i miasta nie znajdą się środki na generalną przebudowę tej wsi i nie dostaniemy na piśmie harmonogramu prac, jakie zostaną tutaj wykonane – mówi Wanda Domańska. – W tej chwili nie ustąpimy.
O poprawę infrastruktury drogowej w Zażółkwi, Rońsku i na ulicy Kłosowskiego w Krasnymstawie pisemnie apeluje też policja.
Naszemu reporterowi nie udało się porozmawiać z dyrektorem dróg wojewódzkich w Lublinie, gdyż pracował dziś w terenie. Ale na piątek zaplanował wizytę w remizie w Zażółkwi, gdzie razem z marszałkiem województwa mają rozmawiać z mieszkańcami i samorządowcami. Na tę okazję we wsi pojawiły się ekipy drogowców, które równały ziemię i kosiły chaszcze wzdłuż poboczy.
DoG (opr. DySzcz)
Fot. Dominik Gil