77 lat temu zginęły siostry Grażyna i Apolonia Chrostowskie. Trafiły one do niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück za działalność konspiracyjną. Wywieziono je z Lublina w 1941 roku po kilkumiesięcznym śledztwie. – Apolonię i Grażynę rozstrzelano rok później (18 kwietnia) w Totengangu, czyli w przestrzeni między murem a obozowym więzieniem. Z relacji byłych więźniarek wynika, że członkowie plutonu po egzekucji pili alkohol w kantynie i opowiadali o wykonanym wyroku śmierci – mówi Barbara Oratowska, kierownik Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” w Lublinie.
– Pamiętam, jak Niemcy wyprowadzali te dziewczyny za bramę – wspomina Kamila Genowefa Janowicz-Sycz (pseudonim „Kama”). – Później słychać już było tylko strzały…
Do 1943 roku w obozie Ravensbrück nie było krematorium. Ciała więźniarek, które tam zginęły, wywożono do miejscowości Fürstenberg do tamtejszego cmentarnego krematorium. Prochy wkładano do urn, które oznaczano. Tabliczki, które mogą pozwolić na identyfikację Polek, odnalazł Instytut Pamięci Narodowej. Pracami archeologicznymi kierował prof. Krzysztof Szwagrzyk.
CZYTAJ TAKŻE: Odnaleziono urny z prochami Polek z Ravensbrück
Siostry Chrostowskie są przykładem pokolenia, które stanęło do walki o Polskę i wolność. Za swoje decyzje poniosły śmierć. – Zadaniem naszego muzeum jest nauka młodego pokolenia i przestroga, by nigdy więcej nie doszło do takiego konfliktu, jakim była II wojna światowa – podsumowuje Barbara Oratowska.
Przez obóz Ravensbrück przeszło ponad 130 tysięcy więźniarek, nie przeżyło 90 tysięcy z nich. Z Polski trafiło tam około 40 tysięcy kobiet, przetrwało 8 tysięcy z nich.
Obóz wyzwolono pod koniec kwietnia 1945 roku.
MaTo / opr. MatA
Na zdjęciu Barbara Oratowska i Tomasz Maczulski [fot. Piotr Michalski]