Pojawiają się na trawnikach, parkingach, a nawet w mieszkaniach. Swoim rozmiarem i wyglądem mogą niejednego przestraszyć. Mowa o modliszkach, owadach ze strefy tropikalnej, których o tej porze roku mamy prawdziwy wysyp. – Nie jest to nic nadzwyczajnego o tej porze roku – zauważa dr inż. Damian Zieliński z Zakładu Hodowli i Dobrostanu Zwierząt Towarzyszących Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Przychodzą na świat w na początku maja. W tym momencie mają 5-6 milimetrów. Dopiero w sezonie wakacyjnym mamy inwazję – dodaje.
– Nazwa pochodzi od modlenia się, gdyż przednie odnóża są odnóżami chwytnymi – podleśniczy Leśnictwa Tomaszów Karol Jańczuk. – Ona chwyta w ten sposób swój pokarm, więc ma je tak charakterystycznie złożone. Modliszka zwyczajna jest chroniona w Polsce, jest to gatunek umieszczony na czerwonej liście zwierząt – dodaje.
– W naszym mieście pierwsze modliszki obserwowałem kilkanaście lat temu między innymi na Górkach Czechowskich – mówi Bartłomiej Gorzkowski, kierownik Lubelskiego Egzotarium. – Od dobrych paru lat mamy je nawet przy Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt przy ul. Metalurgicznej. Jest tu całkiem spora, stabilna populacja. Dosyć często miewam zgłoszenia od mieszkańców, z prośba o pomoc, bo jakiś wielki, zielony owad pojawił się przy wejściu do bloku czy w mieszkaniu – dodaje.
– Wczoraj (21.08) zadzwoniła pewna pani, która zauważyła modliszkę w swoim ogródku. Chciała się dowiedzieć co z nią należy zrobić – podkreśla Ryszarda Bańka ze Straży Miejskiej. – W takim przypadku najlepiej owada zostawić w spokoju. On da sobie radę i człowiekowi raczej krzywdy nie zrobi. Wcześniej nie mieliśmy takich zgłoszeń – dodaje.
W 1960 roku entomolog Władysław Bazyluk wyróżnił polski podgatunek modliszki zwyczajnej i nazwał ją Mantis religiosa polonica. To właśnie ta modliszka jest pod pełną ochroną w naszym kraju. Późną jesienią i zimą modliszki znikną z naszego krajobrazu – dorosłe wyginą, a młode wyklują się na wiosnę. Naturalny cykl zatoczy w ten sposób koło.
PrzeG