Pożegnano jednego z ostatnich uczestników bitwy partyzanckiej pod Osuchami w 1944 roku. Jan Buczek ps. „Dąbek”, członek słynnego oddziału Edwarda Markiewicza ps. „Grom” spoczął na cmentarzu parafialnym w Józefowie.
Jak zauważa Maria Działo, historyk i dokumentalista, Jan Buczek był człowiekiem niezwykłej odwagi. – Zmarł wspaniały człowiek, bohater II wojny światowej. Należał do oddziału słynnego „Groma”, zaliczał się do „żelaznej drużyny”. W 1940 roku wstąpił do Polskiego Związku Powstańczego, który w 1942 roku został wcielony do Armii Krajowej.
Nim wziął udział w bitwie pod Osuchami, uczestniczył w wielu akcjach dywersyjnych i bojowych, podczas których sam wychodził z inicjatywą. – On był tym, który ujął groźnego szpicla, który przyczynił się do aresztowania kurierki Zamojskiego Inspektoratu AK – Marii Krasulanki. Był inicjatorem odbicia żołnierzy AK z niemieckiego posterunku w Łukowej. Brał też udział w jego rozbiciu.
24 czerwca 1944 roku wydostał się z okrążenia w bitwie pod Osuchami. Aresztowany przez UB był więziony w Biłgoraju, skąd wydostali go przyjaciele i przerzucili do Szczecina. Mimo groźby represji ze strony Urzędu Bezpieczeństwa, wrócił w rodzinne strony, podjął pracę w Kasie Spółdzielczej w Józefowie. Został jednak zwolniony za przynależność do AK, dorabiał jako pracownik leśny. Dopiero w 1952 roku został przyjęty do pracy w Gromadzkiej Radzie Narodowej. Tak wspomina go Witold Dembowski ps. „Walet” – Buczka znałem od dawna, był to człowiek, który dbał, by w Józefowie powstało jak najwięcej inwestycji. Osadę trzeba było odbudować. Przy jego współudziale tworzono szpital, przychodnię, dom ludowy, restauracje i sklepy.
Po roku 1989 czynnie włączał się w upamiętnianie działań żołnierzy AK. – Była to bardzo owocna współpraca, bo posiadał wiele informacji o swoim oddziale i bitwie osuchowskiej. Dzięki niemu dotarliśmy do uczestników tej batalii, rozsianych po całym kraju. W momencie jego śmierci straciliśmy kogoś wyjątkowego – mówi dyrektor GOK w Łukowej, Wiesława Kubów.
– Uczestniczył w kolejnych rocznicach bitwy pod Osuchami, do końca swych dni pamiętał o kolegach, którzy zginęli nad rzeką Sopot – wspomina jego syn Marian Buczek. – Myślę, że miał w sumie szczęśliwe życie, dożył sędziwego wieku. Ostatnie lata były czasem jego powrotu do lat młodości, gdy działał w ruchu oporu. Nie opuścił żadnej uroczystości, w ubiegłym roku powiedział „już chyba zostałem sam”.
Niestety nie doczekał się wyróżnień ani po 1945 roku, ani po roku 1989. Większość odznaczeń, jakie otrzymał, przyznał mu Rząd Polski w Londynie.
Jan Buczek zmarł w wieku 98 lat, pochodził z Osuch, z Józefowem związał swe życie i tu spoczął na parafialnym cmentarzu.
TSF
Fot. TSF