Na mapie Lublina powstało nowe miejsce, w którym papugi latają nad głowami ludzi, a do tego można je karmić z ręki. Dla wielu osób brzmi świetnie. Papugarnia jest dla nich niesamowitą atrakcją, miejscem, w które trzeba koniecznie zabrać dzieci. Pojawiają się jednak także liczne głosy sprzeciwu wobec tego rodzaju przyjemności. W Internecie miłośnicy zwierząt alarmują, że o ile ludzie dobrze się bawią, to piękne ptaki w takich miejscach cierpią.
Jak jest w lubelskiej papugarni? – Każdy odwiedzający musi umyć ręce – mówi w rozmowie z Radiem Lublin właściciel placówki, Radosław Iwanowicz. – Nie muszę mówić o tym, że należy zdjąć wierzchnie okrycie, a potem przejść przez mate dezynfekującą. Mamy do czynienia z żywymi istotami, które uwielbiają wszelkiego rodzaju błyskotki czy kolory. Tym papugi się na pewno zainteresują. Uwielbiają chodzić po ziemi i przyczepiać się do butów. Trzeba uważać, żeby nie zrobić im krzywdy – dodaje.
– Wydaje mi się, że hodowla ptaków egzotycznych jest istotna i ma swój wymiar edukacyjny, zwłaszcza dla młodego pokolenia, aczkolwiek pod pewnymi warunkami – podkreśla ornitolog Marcin Polak z Zakładu Ochrony Przyrody Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. – Czym większe woliery i klatki, tym lepiej dla tych zwierząt. Pamiętajmy o tym, że papugi w naturze przemieszczają się na olbrzymie dystanse.
– To są cudowne chwile, kiedy papuga przylatuje i czeka aż ktoś ją pogłaszcze i podrapie pod skrzydłami – mówi Iwanowicz. – Widać jak jest zadowolona, bo się chce bawić. Jeżeli ptaki mają już dość, to mogą odfrunąć. Każda grupa dzieci musi mieć swojego opiekuna, a poza tym nasi pracownicy, którzy są zawsze na sali, dbają o to, by ani ludzie nie robili krzywdy ptakom, ani odwrotnie. Tutaj sama sala lotów ma 200 metrów – dodaje.
– Te ptaki muszą być wychowane w niewoli i nie znają wolności – tłumaczy Polak. – Nie mogą to być zwierzęta, które zostały pozyskane w stanie dzikim. Oczywiście władze są zainteresowane tym, by wszystko było legalnie, ale należy pamiętać, że jest cała masa ludzi w krajach tropikalnych zajmujących się nielegalnym odławianiem ptaków. Trzymają je, transportują, próbują przemycać – dodaje.
– Nasze wszystkie papugi są urodzone w niewoli. Prawie wszystkie od pisklęcia są karmione ręcznie – mówi właściciel Papugarni. – One są przyzwyczajone do człowieka. Największa tragedią byłoby odebranie im ludzi. To są zwierzęta bardzo towarzyskie. One tak jak człowiek odczuwają radość, smutek, żal czy miłość – dodaje.
Wybierając się w takie miejsca, zwracajmy uwagę na dobrostan zwierząt.
Jak zapewnia właściciel, ma wszystkie potrzebne pozwolenia, a ptaki są pod stałą opieką weterynarza. Do Papugarni są ściągane nowe gatunki, wśród te, które znajdują się w konwencji CITES o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem.
Papugarnia jest także bardzo dobrze zabezpieczona. To bardzo ważne, bo w razie ucieczki papugi nie miałyby szansy na przetrwanie. Warto wspomnieć, że wyjątkiem jest tu Aleksandretta obrożna, której pierwszy przypadek lęgu zaobserwowano w zeszłym roku w Nysie. W Europie Zachodniej powstały już stabilne populacje tego gatunku, który jest zagrożeniem dla rodzimych ptaków.
LilKa / opr. PaW