Park Zawilcowa, który za kilka milionów złotych powstał w lubelskiej dzielnicy Kalinowszczyzna cieszy mieszkańców, ale jednocześnie spędza sen z powiek działkowców, którzy mają swoje ogródki u jego podnóża. W Rodzinnym Ogrodzie Działkowym „Kalina” w Lublinie zrzeszonych jest 500 osób. Wiele z nich uprawia swoje działki od ponad 20 lat.
– Teraz teren najbliżej ogrodzenia parku nie może być użytkowany – mówi Halina Gaj-Godyńska, prezes „Kaliny”. – Woda dosłownie wyrywa ziemię ze skarpy i wszystko spływa na nasze ogródki. Działkowcy – chcąc zatrzymać ten proces – kopią rowy na swoim terenie. Musieliśmy zwolnić z opłaty ogrodowej kilkanaście działek. Niemoralnym byłoby przecież wymaganie od ludzi, by płacili za to, co sami musieli naprawiać. Odbywały się tu wizje lokalne, były już uzgodnienia. Miał być wykopany rów, a skarpa powinna zostać obsadzona. Idzie wiosna i deszcze, sytuacja więc będzie się powtarzała. Jedyna nadzieja w chwaście, bo róż tu nie będzie…
– Tutaj już się zieleniło, a teraz jest błoto – dodają działkowcy. – Nasze uprawy są zalewane i niszczone.
– Problem parku jest i musimy się z nim zmagać. Jest on usytuowany na wysokiej skarpie, u podnóża której leżą ogrody działkowe. Góra została obsypana ziemią po uprzednim oczyszczeniu tego terenu. Wcześniej było tu wysypisko śmieci. Jedynym rozwiązaniem jest gruntowne odwodnienie tego terenu przez rowy melioracyjne – uważa Marta Wcisło, radna Rady Miasta Lublin.
– Razem z wykonawcą dokonamy szczegółowego przeglądu. Będziemy na miejscu w przyszłym tygodniu – zapowiada Grzegorz Jędrek z Urzędu Miasta Lublin. – Problemy w tej chwili dotyczą tylko i wyłącznie skarpy, ponieważ tamtejsza roślinność nie jest jeszcze dostatecznie dobrze ukorzeniona.
Park Zawilcowa kosztował ponad 7 mln zł, z czego ze środków unijnych miasto Lublin dostało ponad 5 mln zł dofinansowania.
PaSe / opr. MatA
Fot. Sebastian Pawlak