Może przydarzyć się to każdemu z nas. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam udzielić komuś pierwszej pomocy.
Prawo nakłada na nas obowiązek udzielenia pomocy. O tym, że warto być przygotowanym na taką ewentualność przekonała się nasza redakcyjna koleżanka, Barbara Wróbel. Wracając ze spaceru usłyszała wołanie o pomoc mężczyzny, któremu z nogi lała się krew. – Na miejscu była też jego partnerka, która dzwoniła po pogotowie. Była instruowana, co należy robić. Biegała z rzeczami, a ktoś musiał pomóc temu człowiekowi, był tak spanikowany, że sam nie był w stanie zrobić zupełnie nic. Byłam świadoma niebezpieczeństwa. Spojrzałam na ręce, nie miałam żadnych ran i zadrapań. Może nie rozważnym z mojej strony było to, że działałam bez rękawiczek, ale nie zawsze człowiek wie, jak zachować się w takiej sytuacji. Skoro już się tam znalazłam to chciałam pomóc. Od tamtej pory noszę ze sobą gumowe rękawiczki, bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Warto być przygotowanym na każdą ewentualność.
Jak pomóc?
– Przede wszystkim należy reagować – to jest najważniejsze – zaznacza Paweł Krasowicz, dyspozytor medyczny pogotowia ratunkowego. – Nie trzeba się tylko ograniczać do wykręcenia numeru alarmowego, ale spróbować nawiązać kontakt z człowiekiem poszkodowanym, dowiedzieć co się stało. Im więcej szczegółów zostanie przekazanych do dyspozytora, tym łatwiej będzie nam zareagować. Gdy nie jesteśmy w stanie fizycznie pomóc to ograniczajmy się do pilnowania parametrów życiowych pacjenta. Najnowsze dyspozycje dotyczące resuscytacji dotyczą wyłącznie masażu klatki piersiowej. Jeśli robimy to dobrze, pacjent będzie dostawał minimalną ilość tlenu, która pozwoli mu doczekać do przyjazdu ratowników. Dyspozytor w kilkanaście sekund nauczy każdej, prostej czynności manualnej. Każdy z nas jest w stanie to zrobić, tylko może nie zdaje sobie z tego sprawy. Wystarczy kontakt z numerem alarmowym, a instruktaż zostanie udzielony.
Ratownik musi dbać o swoje bezpieczeństwo
– Jeśli osoba zgłaszająca chce pomóc to niech to robi, ale jeśli będzie bezpieczna – przyznaje Karina Gil, operator numerów alarmowych. – Dobry ratownik to zdrowy ratownik, aby pomóc trzeba żyć. Wszystko zależy od okoliczności i miejsca zdarzenia. Przede wszystkim należy dbać o własne bezpieczeństwo. Słuchajmy tego, co mówi do nas dyspozytor czy operator medyczny i odpowiadajmy na pytania. My nie zadajemy zbędnych pytań. Dyskutując z operatorem tylko przedłużamy rozmowę i czas oczekiwania osoby rannej na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego.
W okresie wakacyjnym dyspozytor może w ciągu 12 godzin odebrać nawet do 300 telefonów.
LilKa / opr. KS
Fot. pixabay.com