Trwa walka polskich alpinistów o zdobycie zimą szczytu K2. W tym starciu to pogoda rozdaje karty i od niej w dużej mierze zależy czy to się uda. Ekspedycja działa w okrojonym składzie. Niedawno ekipę opuścił kolejny – po Jarosławie Botorze – jej uczestnik – Rafał Fronia, który podczas wspinaczki z lublinianinem Piotrem Tomalą doznał poważnej kontuzji. Obaj cudem uniknęli najgorszego… dla Rafała Froni wyprawa jednak się skończyła, od kilku dni jest już w Polsce.
Dzisiaj (19.02) połączyliśmy się z bazą pod K2 i rozmawialiśmy z uczestniczącym w wyprawie lublinianinem Piotrem Tomalą.
– Było to podczas podchodzenia do obozu I – mówił o wypadku Piotr Tomala. – Wiedzieliśmy, że kamienie lubią tam spadać. Tak się nieszczęśliwie stało, że jeden zmierzał w naszą stronę, obaj przytuliliśmy się do skał. Niestety uderzenie w rękę zakończyło wyprawę Rafała. Gdy zeszliśmy niżej zerwał się serak [element lodowca, wielotonowa bryła lodu tworząca się w wyniku pękania lodowca – przyp. red.] i zeszła lawina, która się „przewaliła” przez nas. Było to już po raz drugi, bo kilka tygodni wcześniej też oberwaliśmy lawiną. Mogło być tak, że jeśli kamień nie trafiłby Rafała i poszlibyśmy wyżej, to bylibyśmy w miejscu, gdzie lawina miałaby zdecydowanie większą siłę.
Czy to była jedna z najniebezpieczniejszych sytuacji w Pańskiej karierze?
– Pierwsza lawina była zdecydowanie mocniejsza. Mieliśmy zaledwie 3 sekundy, aby się gdzieś zainstalować – wbić mocno raki i przytrzymać się liny. Tamta lawina całym pędem przeszła mi po plecach i po głowie, wciskając śnieg nawet za podkoszulek. Przez ten pył przez kilkanaście sekund nie mogłem złapać oddechu.
Jak wyglądają dalsze plany zdobycia K2?
– Obecnie na górze działają dwa zespoły, jest duża szansa, aby założyć obóz III, który otworzy drogę na szczyt. Dzisiaj aklimatyzacyjnie wychodzi Dariusz Załuski planujący dotrzeć do obozu II. Jutro Marcin Kaczkan, ja czekam na swoją kolej. Chciałbym przez obóz I dojść do obozu II, po tym jak zejdą koledzy i pogoda pozwoli. Zostały nam prognozowane dwa dni dobrej pogody, potem ma przyjść załamanie, po 26 lutego jest znów szansa na dobrą pogodę, która umożliwi nam działanie w ścianie.
Czy to będzie już atak szczytowy?
– Tak odważnie bym jeszcze o tym nie mówił. Istnieje mała szansa, ale nie chcę mówić o żadnym ataku szczytowym, bo jeszcze nie ma takiego planu. Szanse na zdobycie szczytu rosną, wspinamy się do góry. Jeżeli dziś powstanie obóz III i tam chłopcy spędzą noc to zostanie stosunkowo niedużo, choć wiadomo, że wymaga to wiele pracy i pogody, ale można patrzeć optymistycznie na rozwój sytuacji.
Po wypadku Rafała Froni kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki postanowił zawiesić akcję na drodze Basków i rozpocząć działania na drodze klasycznej – Żebrze Abruzzi.
Z najświeższych informacji zamieszczonych przez Krzysztofa Wielickiego na stronie internetowej wyprawy wiemy, że Adam Bielecki i Denis Urubko rozbili namiot na wysokości 7200 metrów. Janusz Gołąb i Maciek Bedrejczuk zeszli do bazy, z kolei Marcin Kaczkan i Darek Załuski nocują w bazie wysuniętej – ich wspinaczkę przesunięto na jutro.
ZAlew
Fot. archiwum