Postać policjanta Wacława Kundzicza chcą przypomnieć uczennice Zespołu Szkół imienia hrabiego Kajetana Kickiego w Sobieszynie. Przygotowały o nim kilkuminutowy film, który bierze udział w ogólnopolskim konkursie „Policjanci w służbie historii”.
Wacław Kundzicz jako granatowy policjant, a więc funkcjonariusz Polskiej Policji Generalnego Gubernatorstwa, współpracował z Armią Krajową, ostrzegając miejscowych przed okupantem.
– Wcześniej o tej postaci nie słyszeliśmy – mówi opiekun uczennic i nauczyciel historii w sobieszyńskiej placówce Wojciech Niedziółka. – Współpracujemy z Komendą Powiatową Policji w Rykach. Kiedy pojawił się projekt „Policjanci w służbie historii”, nie mieliśmy pojęcia, kto mógłby być naszym bohaterem. Ale oficer miejscowej policji zadzwonił do przyjaciela i już za chwilę mieliśmy osobę, której mogliśmy poświęcić nasz projekt. Przeszukaliśmy biblioteki i archiwa cyfrowe. Dziewczyny, które są najważniejsze w tym projekcie, dokonały cudów, bo archiwa nie chciały nam udostępnić danych.
– Zdobycie tych wszystkich informacji nie było proste – przyznaje jedna z autorek filmu Martyna Markiewicz. – Dotarłyśmy do rodziny naszego bohatera, która udostępniła nam zdjęcia i materiały na temat Wacława Kundzicza.
– W zespole szkół w Sobieszynie jest klasa o profilu policyjnym. Stąd udział w tym konkursie – wyjaśnia podinspektor Piotr Długaszek, naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Lublinie.
– Wacław Kundzicz pochodzi z okolic Białegostoku. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Później wstąpił do policji w Rykach. W czasie II wojny światowej ostrzegł wielu mieszkańców przed aresztowaniami – sylwetkę bohatera przedstawia Martyna Markiewicz.
– Został przez niego uruchomiony „kanał strażacki”. Miał sąsiada strażaka, przez którego przekazywał informacje. Dzięki temu mieszkańcy wiedzieli wcześniej o tym, że groziła pacyfikacja jakiejś wsi czy Niemcy mieli zbierać kontyngenty. W ten sposób zanim okupant tam dojechał, mieszkańcy byli już w lesie. Nie da się ocenić dzisiaj, ile istnień uratował – o działalności Wacława Kundzicza opowiada Wojciech Niedziółka.
– Pomagał wszystkim organizacjom. W bezpośrednim sąsiedztwie posterunku mieszkał Ludwik Kuchnio, brat jednego z dowódców „Orlika”, który zajmował się masarstwem i któremu Kundzicz przekazywał wiadomości, takie jak: „jutro w danej wsi Niemcy będą ściągali kontyngent”. Ponieważ Niemcy bardzo szanowali mundur, on wtedy szedł do któregoś ze strażaków. Wtedy ten zakładał mundur oraz strażacki hełm na głowę i jechał do wsi. Mówił mieszkańcom: „słuchajcie chłopy, krowy niech dzisiaj do lasu idą, bo będzie kontyngent ściągany” – opowiada Tadeusz Kucharski, regionalista z Ryk.
– Nasza historia jest niezwykle skomplikowana. Nikt nie chciał wcześniej mówić o tym, że ktoś służył w policji granatowej i był jednocześnie wielkim patriotą i potrafił ratować ludzi. Natomiast takie rzeczy ludzie pamiętają. Trzeba wszystkie te historie „wyjąć” – stwierdza Krzysztof Ślusarz, dyrektor Zespołu Szkół imienia hrabiego Kajetana Kickiego w Sobieszynie
Wacław Kundzicz zginął 22 sierpnia 1942 roku. Został pochowany na cmentarzu przy ulicy Królewskiej w Rykach. – Społeczeństwo ziemi ryckiej, wdzięczne za uratowanie wielu istnień ludzkich, ufundowało mu nagrobek. W pogrzebie Kundzicza wzięły udział tłumy – dodaje Wojciech Niedziółka
Dziś (07.03.) w Komendzie Powiatowej Policji w Rykach miała miejsce premiera filmu na temat Wacława Kundzicza. Wyniki konkursu poznamy za kilka miesięcy, a bierze w nim udział około stu drużyn ze szkół mundurowych o profilu policyjnym z całej Polski.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. Łukasz Grabczak