Kończą się trwające od czerwca ubiegłego roku prace konserwatorskie przy dawnej cerkwi unickiej, obecnie kościele rzymskokatolickim w Żmudzi.
Od tego czasu zabytkowa drewniana świątynia z połowy XVIII wieku jest nieczynna, a msze odprawiane są w kaplicy. Jednak parafianie się nie uskarżają, tylko każdy pomaga w miarę możliwości.
– Jednym z ostatnich etapów jest ustawienie tak zwanej sygnaturki – mówi kierownik chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Paweł Wira: – To jest taka niewielka wieża umieszczona na szczycie dachu, w której powinien znajdować się dzwon, który – tak jak to było 100/200 lat temu – będzie nawoływał wiernych na msze święte.
– Jest to bardzo stary dzwon, prawdopodobnie z 1670 roku – mówi ks. Dariusz Stefanek, proboszcz parafii Żmudź.
– Zajmujemy się podniesieniem całej wieży. Spróbujemy to zrobić ładowarką teleskopową – mówi Andrzej Niezgoda: – Musimy podnieść ją na wysokość ponad 14 metrów.
– Parafianie bardzo chętnie pomagają w ramach pomocy sąsiedzkiej. Mam nadzieję, że dzisiaj ta sygnaturka będzie już na szczycie kościoła – dodaje ks. Dariusz Stefanek: – Wszyscy się cieszą. Przed nami jeszcze trochę pracy, ale myślimy, że już niedługo wejdziemy do kościoła, także jest wielka radość.
Do dokończenia została instalacja elektryczna, wykonanie posadzki w kościele oraz scalenie ścian. Kompleksowy remont był niezbędny ze względu na bardzo zły stan zachowania drewnianej konstrukcji.
W środę na cmentarzu parafialnym odprawiono mszę za dusze kilkunastu osób, których szczątki znaleziono pod świątynią w trakcie remontu.
DoG (opr. DySzcz)
Fot. Dominik Gil, nadesłane
CZYTAJ: Przedłuża się remont kościoła w Żmudzi